- Dziękuję - odpowiedziałam, traktując ją znacznie pogodniejszym spojrzeniem. Miałam już odchodzić, kiedy w progu wpadł na mnie wilk. Zmierzyłam go od stóp do głów. Basior o dość oryginalnym odcieniu sierści, przywodzącemu na myśl litą skałę, którego budowa razem z tym nasuwała wyobrażenia o dosyć topornie wykutej rzeźbie. Zaczerwieniłabym się, gdybym mogła.
- Przepraszam - stwierdziłam, miło się uśmiechając. Prawie się zająknęłam, ale na szczęście wbudowane w mnie inteligentne głośniczki, mające za zadanie robić za głos, nie przepuściły jąkania. W myślach podziękowałam własnej przezorności za zaktualizowanie oprogramowania, które miało neutralizować wszelkie niepożądane skutki wymowy. Zaleta bycia robotem numer trzydzieści osiem.
- Nie ma sprawy. - odparł tamten basior, szeroko się uśmiechając. Wyminął mnie w wejściu do jaskini, podchodząc do Kesame. Mimo woli przystanęłam na chwilę, zastanawiając się, czego chce. Po chwili odeszłam znacznie pewniejszym krokiem.
***
Był piękny, słoneczny dzień. Maszyny cichutko warkotały, w powietrzu rozchodził się zapach smaru.. ee, to tak powinno być?
Grzebałam właśnie w wnętrzu ogromnego pająka bojowego, machiny konstruowanej przez długie tygodnie. Z ulgą dowierciłam ostatnią śrubę w ostatniej rurze - sama już nie wiedziałam, do czego miała służyć - i wyłoniłam się z pajęczego odwłoku, cała umorusana i szczęśliwa.
- Betty, włącz S.P.I.D.E.R. - zarządziłam. Humanoidalny robot poruszył się. Słodkoróżowe oczy, będące jedynie pikselami na ekranie, zamrugały.
- Wykonane - stwierdziła bez cienia emocji jasnowłosa dziewczyna. Odwróciłam głowę. S.P.I.D.E.R. odpalił właśnie reflektory. Z rury wydechowej buchnęła para, a sam pająk powoli zaczął wstawać na dotychczas podkurczonych nogach. Uśmiechnęłam się - działało.
Pająk w tym momencie postanowił się zbuntować. Silnik buchnął czarnym dymem, reflektory zamrugały i zgasły, a sam pająk podkurczył nogi i klapnął beztrosko na betonową podłogę. Fajnie. Po prostu fajnie.
Zanurzyłam się znów w pajęczy odwłok. Po chwili już wiedziałam, o co chodziło.
- Pękła rura wydechowa. Betty, mamy jeszcze jakieś?
- Tylko w magazynie - odparł robot. Jęknęłam. Magazyn był kilka pięter pod ziemią, cały zagracony i brudny.. Oj, łatwo nie będzie. Raczej nie.
- Proszę pani? - odezwała się Betty, przerywając moje nagle myśli. - Właśnie odbywa się zbiórka oddziału. - Na chwilę moje myśli zatrzymały się. Oddział? Aa, oddział! Wojna! Spojrzałam smętnie w stronę wybebeszonego pająka, a potem w stronę zamkniętego wyjścia, po czym zrzuciłam pas z narzędziami.
- Betty, masz ten.. no.. jednorazowy teleporter?
- Tak, mam. - odparła wdzięcznie robot, wyciągając zza pleców teleporter.
- Dobra, teraz go użyj. Współrzędne takie jak poprzednio. - Zrzuciłam pas z narzędziami i stanęłam prosto. Różowooka wcisnęła guzik. Otoczyla mnie fala niebieskich, lewitujących cząstek, rozległ się głośny trzask, a w następnej chwili byłam prosto na grzbiecie Obliviona, który właśnie odczytywał „Sinu..”
- Jestem! - sapnęłam i zaskoczyłam z jego grzbietu. - Znaczy.. Ten.. No.. - W rzędzie dało się słyszeć ciche śmiechy. Uśmiechnęłam się, mając nadzieję, ze to rozładuje atmosferę. Nagle w szeregu zauważyłam jednego wilka.. TEGO wilka.
- Zostaniecie podzieleni na grupki, by skuteczniej móc polować. Vici, ty będziesz z Sinustrią. Polujecie w Gondolinie. - Szary basior wystąpił. Aha, czyli on ma na imię Vici.
- Hej. - uśmiechnęłam się. Podążyłam za jego wzrokiem i odkryłam, że spełniło się moje najgorsze życzenie - poznając nową osobę, byłam cała umorusana smarem i rozczochrana.
- Zawsze tak wyglądasz? - zapytał żartobliwie.
- Tylko, gdy pracuję nad ogromnymi pająkami bojowymi, napędzanymi Dieslem, którym właśnie pękła rura wydechowa - wypaliłam.
<Vici? Bardzo, bardzo przepraszam. Myślałam, że to wysłałam, ale jednak nie>