22 lutego 2018

Od Antilii cd Haxemona

Mimo że jest dzień, otrzymałam zadanie, aby obserwować tereny w okolicach rzeki Valar. Ostatnio aktywność smoków wzrosła, co niepokoiło naszą Alfę. Dlatego teraz, zamiast przesypiać nocną zmianę, jestem teraz na nogach. Rano zażyłam specjalny eliksir kupiony od zielarza na tego typu okazje. Dzięki czemu nie odczuwam brak dobowej dawki snu czy zmęczenie po pracowitej nocy. Dziś nie miałam ochoty na lot, więc postawiłam na pieszy zwiad. Ostatnio nadużywałam nieco moją zdolność do lotu, co delikatnie czułam w lotkach. Tylko żeby dziś obyło się bez większych problemów… Martwię się nieco o młodego. Ayoko zaczął delikatnie gorączkować. Na razie zbiłam temperaturę przy pomocy kilku zaklęć, ale obawiam się, że na dłuższą metę to nie wystarczy. Poza tym i tak bym musiała tu przyjść po kilka roślin. Na jedno wychodzi.
Delikatnie stawałam po leśnym runie. Słyszałam odgłos szumu wody, ale wolałam się na razie trzymać w cieniu lasu. To zapewnia mi trzymać się w ukryciu. Czujnie obserwowałam otoczenie, lecz nadal nie mogłam nadziwić się pięknem wiosny. Delikatne listki drzew rosły w oczach, aby dawać cień i schronienie, ale i też by drzewa mogły przeprowadzać procesy życiowe. Zauważyłam kilka niewielkich ptaszków, które nuciły ptasią melodię. Przebiśniegi ustępowały innym kwiatom, dla których nadszedł czas wegetacji. Niestety, poza ptakami, nie widziałam innym zwierząt. Obawiam się, że to wina naszych “gości”… Wybijali zwierzynę i niszczyli ich siedliska. Mam nadzieję, że ta wojna szybko się skończy. Inaczej ta wojna wyniszczy i nas…
Nagle coś zauważyłam.
Natychmiast zwolniłam oddech i przystanęłam. Dostrzegłam nieznajomego wilka, choć miałam wrażenie, że jest jednak znajomy… Jednak mimo wszystko zachowam ostrożność. Nigdy nie wiadomo z kim się ma doczynienia. Z pozoru uroczy, młody wilczek może być płatnym mordercą. Spotkałam kiedyś kilka wilków o mniejszej posturze, w ogóle wyglądały jak szczeniaki. Z wyglądu słodziaki, ale charakter paskudny… Zdecydowałam się, aby odrobinę zbliżyć się do wilka, żeby go ocenić. Ukryłam się w krzaku, na którym rosły owoce uderzająco podobne do zwykłych jagód. Teraz mogłam bardziej przyjrzeć się obcemu wilkowi…
Był to basior w młodym wieku. Sierść delikatnie rzucała się w oczy- ceglano-czerwony kolor włosia wyróżniał się na tle zieleni roślin czy innego leśnego tła. Grzywka z włosami na grzbiecie miały odcień smolistej czerni, podobnie jak brzuch i ogon, a na odcinku kości promieniowej również był czarny odcień. Połowa jego pyska wyróżniała się od reszty- miała jasne, a mianowicie, beżowe zabarwienie. Kolory mimo to łączyły się ze sobą, ale miałam pewnego rodzaju wrażenie, że ten odcień futra nie jest przypadkowy i próbuje mnie ostrzec, abym nie zbliżała się do wilka. Pod gęstą sierścią skrywały się silne mięśnie. Jego łapy były masywne, ale nie zanadto. Klatka piersiowa duża, ale czy pojemna, tego nie jestem pewna. Musiałabym zajrzeć do wnętrza ciała. Możliwe, że przez muskuły jest taka… Nogi również były jak u atletyka. Dobrze umięśnione, grube i zapewne mocne kości. Zgaduję, że jest nie tylko silny, ale też zwinny. Jego mięśnie, ukryte pod futrem, były napięte i gotowe do użycia. To mnie nieco zmartwiło. Istnieje możliwość, że już mnie zauważył, ale przyczaja się oraz udaje, że mnie nie dostrzegł. Postanowiłam wycofać się na ten moment, ale i tak będę go obserwować… Z nim jest chyba coś nie tak… Nie umiem wyjaśnić dlaczego. Dlatego muszę obserwować jego ruchy, aby upewnić się, kim tak naprawdę jest. Odwróciłam się powoli i już miałam znaleźć sobie inną kryjówkę, kiedy gałąź zahaczyła o mój ogon.
Albo to mój ogon zahaczył o gałąź? Efekt był jeden- byłam spalona. Basior natychmiast odwrócił głowę w moją stronę. Gdy zobaczyłam jego oczy, wytrzymałam oddech. Miał oczy podobne do Toxikity, jednak z tą różnicą, że jej źrenice są białe.
A jego czerwone jak rozżarzony węgiel.
Teraz na pewno mnie zauważył.
Rozszerzyłam nieco łapy, gotowa do skoku czy uniku. Ten… jednak nic nie robił. Patrzył tylko w jeden punkt, szukając obcego wilka, czyli mnie, jednak nic nie mógł dostrzec. Po chwili wrócił do patrzenia w przepływającą wodę, ale odniosłam wrażenie, że teraz czeka na mój błąd. Wie, że tu jestem, ale nie wie, gdzie się ukrywam.
Spryciarz. Basior jest silny, ale chętnie się z nim zmierzę. Inteligencja rzadko idzie w parze z siłą, mimo to myślę, że to jest jeden z wyjątków. Jego zachowanie zdradza jego myśli. Pod pozorem spokoju, czujnie obserwował otoczenie, dopóki ja nie zdradzę swojej pozycji. A co jeśli… wezmę go z zaskoczenia? Pomysł bardzo ryzykowny, jestem sama, a do Centrum daleko droga. Nie wiem, czy wilk jest z nami, czy przeciw nam i nie mam jak sprowadzić innych w razie czego. Nie znam go ani jego mocy. Może być silniejszy, niż się wydaje, ale i tak zaryzykuje.
W razie czego umrę w walce. Śmierć godna każdego uczciwego wilka. A przynajmniej tak myślę…
Po cichu obeszłam go dookoła. Zdecydowałam się wziąć go od jego prawej strony. Nie wiem, dlaczego tak wybrałam… Znalazłam dobrze miejsce. Przez krótki moment przyglądałam się wilkowi. Zauważyłam, że ma mieszane uczucia. Myśli, że coś mu się przywidziało. Oby tak dalej… Dzięki temu nie zauważy mnie za wcześnie. Muszę się upewnić, kto to jest; jeśli jest jednym z nas, zostawię go w spokoju, a jak nie- osobiście dopilnuje, aby wąchał kwiatki od spodu. Samiec bił się z myślami. To był odpowiedni moment. Teraz!
Wyskoczyłam z kryjówki. Szybko pokonałam dzielący nas dystans. Basior w ostatniej chwili mnie dostrzegł i zrobił unik. Ja w tym czasie ponownie ukryłam się w cieniu. Wilk widział tylko zarys mojej sylwetki, ale jest teraz pewny, że ktoś tu jest. Zauważyłam, jak napina mięśnie, gotowy do kolejnego ataku z mojej strony. Ja natomiast krążyłam cicho, ukrywając się w cieniu. Czekałam na jego ruch. Ten jednak nic nie robił. Cierpliwie czekał. Więc i ja zaczekam. Nagle coś zauważyłam. Zamknął oczy i zaczął węszyć. Czyli jego mocną stroną jest węch. Cóż, muszę się spieszyć; za chwilę może mnie namierzyć, a wtedy zabawa się skończy. Muszę coś wymyślić… Przydałaby się teraz jakaś tarcza czy coś… Właśnie! Bańka Hermetyczna… Zaklęcie przydatne przy poważniejszych ramach czy bardzo zaraźliwych chorobach. Szczelnie zamyka ona osobnika i izoluje od świata zewnętrznego. Powietrze podlega ciągłej wymianie, ale wszystko inne zostaje w wewnątrz czy na zewnątrz bańki. Skupiłam się i wyobraziłam sobie przezroczystą powłokę otaczającą moją postać. Po kilku chwilach zauważyłam delikatnie białą poświatę. Teraz czas się gdzieś ukryć. Za sobą usłyszałam kroki. I to już. Szybko wzniosłam się w powietrze. Miałam szczęście, bo był doskonały prąd powietrzny, dzięki czemu nie musiałam praktycznie używać skrzydeł. Spojrzałam w dół. Wilk próbował znaleźć mój zapach, ale jego wysiłki były daremne. Pewnie głowił się teraz jak to możliwe. Miałam ochotę zachichotać, ale powstrzymałam swój entuzjazm. Musiałam być ostrożna. Dobra, wystarczy tej zabawy… Pora na walkę twarzą w twarz. A raczej pysk w pysk…
Delikatnie zamachnęłam skrzydłami i zaczęłam powoli opadać, a potem wylądowałam tuż przy brzegu rzeki. Złożyłam skrzydła i cierpliwie czekałam. Byłam na widoku i zdjęłam bańkę. Cóż, mam nadzieję, że będę miała do czynienia z gentlemanem...

Haxemon? A może Malmazo? Z kim się spotkam? >:3

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template