26 lutego 2018

Od Alvarian CD Naxeta oddział IV #1

Niepewnie stawiałam drobne kroki idąc za dopiero co poznanym basiorem. Wszystko co przed chwilą się wydarzyło jeszcze nie do końca do mnie dotarło. Nieomal straciłam życie, a dodatkowo znajdowałam się na terenie obcej watahy pogrążonej w wojnie. Czyli innymi słowy zajebiście. Mój niezbyt szybki chód i błoto, które przylgnęło do mojej białej sierści sprawiły, że znacznie oddaliłam się od Naxeta. Nie zauważył tego. Nabrałam powietrza, aby krzyknąć by zwolnił, ale moją głowę przeszyła pewna myśl, myśl o ucieczce. Jednak po dłuższym zastanowieniu wydała mi się ona zbyt bezsensowna, mój towarzysz zapewne by mnie dogonił, a jak na razie nie sprawiał wrażenia wrogo nastawionego. Pogrążona w rozmyślaniach stałam w miejscu, a Naxet zniknął mi z pola widzenia. Tym razem postanowiłam go zawołać, jednak po kilku próbach bez odpowiedzi zrezygnowałam i poszłam w kierunku, w którym ostatni raz widziałam basiora. Po przejściu kilkudziesięciu metrów trop się urwał, a ja lekko zmieszana usiadłam na wilgotnej ziemi. Nie mogłam poddać się kolejnemu atakowi paniki, ostatni nie skończył się dla mnie zbyt pomyślnie. Po chwili namysłu postanowiłam zapytać o odpowiedź fauny, która mnie otaczała, choć wymagało to głębokiego skupienia, o które w moim stanie było dość ciężko. Wbiłam pazury w glebę, aby poczuć każdą moją komórką. Wszystkie myśli odeszły, a ja uniosłam pysk ku niebu. Straciłam poczucie czasu, jednak nagle z zewnątrz zaczął docierać do mnie głos, z początku niewyraźny i odległy, przemieniał się w coraz bardziej doniosły i wyraźny.
- Alvarian… Alva, obudź się…- nawoływania, które docierały do mnie przez dłuższą chwilę, wreszcie odniosły zamierzony skutek.
Nagle poczułam, że ktoś mną potrząsa, powoli otworzyłam oczy i gwałtownie odskoczyłam. Siedziałam na wprost Naxeta, a zaraz za nim dostrzegłam sylwetki siedmiu wilków.
- Gdzie się podziewałaś? - Zapytał przejęty. – Szukam cię od dobrych kilku godzin!
- Kim oni są? – Powiedziałam oszołomiona, spoglądając w kierunku pozostałych wilków.
- No tak, zapomniałem. To jeden z oddziałów, do którego należę, kiedy straciłem cię z oczu, właśnie wybierali się na wschód od Wodospadów Drimrill, aby pomóc zaatakowanym wilkom. Pomogli mi w poszukiwaniach, jednak to bardzo opóźniło ich wyprawę. Zlekceważyłem wystarczająco mój obowiązek odłączając się od oddziału, więc teraz muszę iść razem z nimi - wytłumaczył się spuszczając głowę.
- Wilków do pomocy nigdy za wiele – wtrąciła dumnie strojąca wadera, najprawdopodobniej przywódczyni oddziału. – Jeśli chcesz możesz iść z nami – w odpowiedzi skinęłam głową, a wszystkie wilki ruszyły.
Szłam w milczeniu, błoto dawno już zaschło i teraz strasznie się ze mnie sypało. W końcu doszliśmy do brzegu rzeki, o której wspominał wcześniej Naxet. Choć słońce zaczynało chylić się ku zachodowi postanowiłam w końcu się oporządzić, jednak zanim zdążyłam wejść do wody, wadera, która pozwoliła mi się przyłączyć znów zabrała głos:
- Nie czas teraz na kąpiele, musimy się spieszyć - powiedziała ostro i odwróciła się w kierunku marszu.
Pośpiech był uzasadniony, a ja nie miałam ochoty znów się zgubić więc zrezygnowałam i poszłam za oddziałem.
  Dotarliśmy po zmroku. Przywódczyni pierwsza dostrzegła przyczynę naszego przybycia,  wszyscy otoczyliśmy nieruchome wilki. To był makabryczny widok, jeden z nich miał rozszarpane gardło, a pozostałe nie miały ran, jednak leżały nienaturalnie powykręcane, a z ich pysków i oczu sączyła się zielonkawa ropa. Nagle podszedł do mnie Naxet i wytłumaczył, że wilki te nie należą do naszej watahy, zanim skończył przywódczyni przemówiła podniesionym głosem:
- Nie ma wątpliwości, jednego z wilków zabił smok, jednak dla dobra watahy musimy znaleźć przyczynę śmierci pozostałych… Dlatego też musimy się rozdzielić się i przeszukać teren.
Zaraz po tym pogrupowała nas w pary, ponieważ nikogo nie innego nie znałam przyłączyłam się do Naxeta, polecili przeszukać nam obszar bagien w dole rzeki. Mój towarzysz poszedł przodem, ja zaraz za nim, kiedy straciliśmy z oczu pozostałych dorównałam mu kroku.
- Chyba nie myślisz, że znowu będę tarzać się w bagnach? – Powiedziałam lekko poirytowana całą sytuacją.
- W sumie przydałaby ci się kąpiel – powiedział zadziornie.
Nie zamierzałam odpowiadać, przewróciłam tylko oczami, a basior cicho się zaśmiał.  Przez chwilę szliśmy wąską ścieżką, w końcu naszym oczom ukazała się rzeka. Zmęczona wędrówką niezgrabnie poczłapałam do jej brzegu, ale najwyraźniej Naxetowi podróż nie odebrała zbyt wiele energii, wziął rozpęd i skoczył do wody ciągnąc mnie za sobą. Oszołomiona zaczęłam płynąć w kierunku brzegu, a kiedy w końcu udało mi się wyjść, wyczerpana i ociekająca wodą położyłam się na ziemi. Na ten widok basior zaniósł się doniosłym śmiechem, po chwili siedział obok mnie. Wstałam i otrzepałam się z wody, a liczne krople spadły na mojego towarzysza.
- A więc to tak? – Powiedział z przebiegłym uśmiechem i ochlapał mnie z wodą z jeszcze większym rozmachem.
Odpowiedziałam lekkim uśmiechem. Szczerze? Nie miałam siły na takie zabawy, więc w milczeniu ułożyłam się na mchu. Wokół było ciemno, oczy zaczęły mi się zamykać… Nagle poczułam w pobliżu istotę, która silnie emanowała nieznaną mi energią. Zerwałam się na równe nogi, ale nim zdążyłam cokolwiek zrobić, staną przede mną nieznany mi dotąd gatunek smoka. Łuski miał czarne jak smoła, odbijały blade światło księżyca, głowa przyozdobiona długimi rogami niespokojnie poruszała się na wszystkie strony, a długie i ostre pazury wbijały się w ziemię. Z pyska smoka zwisała zielonkawa, bijąca słabym światłem substancja, podobna do tej, która wypływała z martwych wilków… Stałam sparaliżowana strachem, szukałam wzrokiem Naxeta, jednak nigdzie nie mogłam go dostrzec. Nieumyślnie skierowałam swoje spojrzenie ze smokiem, a wtedy stało się coś niezwykłego. Cały świat wokół jakby się zatrzymał, byłam tylko ja i smok, jego spojrzenie przeszyło mnie do głębi. Czułam się jak w ciężkim transie, powoli świadomość zaczęła ze mnie odpływać…

Naxet?

<904 słowa - 25 pkt. - quest niedokończony, punkty zostaną dodane do licznika po zakończeniu>

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template