Całe moje ciało było jakby zdrętwiałe, obolałe, nie mogłam wstać, choć bardzo tego pragnęłam. Harbinger wpatrywał się we mnie i to ja pierwsza odpuściłam. Przeniosłam wzrok na ścianę za basiorem i tkwiłam tak w zadumie, co jakiś czas mrugając, aby krew zgromadzona pod powiekami nie przesłaniała mi obrazu. Oddychałam ciężko, głęboko, a przy każdym wydechu płuca dziwnie ściskały mi się; w myślach modliłam się jedynie, by do końca się nie zapadły.
- Jak... - zawahał się i zniżył łeb, kierując mój wzrok na jego pysk - jak się czujesz?
Chwilę jeszcze milczałam, nie za bardzo wiedząc, jak mogę odpowiedzieć.
- Nie wiem - wyznałam po chwili, a na smutne westchnięcie basiora zareagowałam uśmiechem - ale wszystko jest już dobrze.
Chyba, dodałam w myślach.
Pokiwał głową i nie drążył już tematu, co nawet mnie ucieszyło. Przymknęłam na chwilę oczy, a kiedy je otworzyłam, była już noc. Potem już nie spałam. Wierciłam się i starałam znaleźć odpowiednią pozycję, ale wciąż coś było nie tak. Dodatkowo targało mną złe przeczucie.
- Nie śpisz? - cichy, stłumiony głos Harbingera rozniósł się po pokoju.
- Nie - wychrypiałam, z ulgą przyjmując od niego niewielkie naczynie z wodą. Pomógł mi się napić, a potem usiadł obok i lekko musnął moją łapę nosem.
- Bałem się o ciebie.
- Wiem.
Cisza przelewała się między nami wręcz namacalnie, jednak żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Napawałam się jego obecnością, w końcu jednak zapytałam o tego, którego nie widziałam już długi czas.
- Co z Leloo? Dawno go nie widziałam.
Trochę zbladł, oczy jakby zaszły mu lekko mgłą, spuścił spojrzenie w dół, na ziemię. Uporczywie milczał, ale łudziłam się, że po prostu chce mnie trochę nastraszyć. Kiedy znów na mnie spojrzał, podświadomie już wiedziałam.
- Ingreed... Dużo cię ominęło.
Gorzki posmak krwi w pysku nagle jakoś przestał mnie obchodzić.
- Po prostu mi to powiedz.
Harbingerze?