14 lutego 2018

Od Carfida CD Tery

Spojrzałem na profesora. Byłem lekko zestresowany. Grałem, owszem, nawet codziennie, bo sprawia mi to ogromną radość, lecz nie jestem pewny czy taki poziom będzie odpowiadał profesorowi. Ruszyłem szybkim korkiem w stronę pianina, a moje futro delikatnie muskało krawędzie lakierowanego, czarnego drewna. Delikatnie dotknąłem klawiszy opuszkami łapy, tak, że wydały cichy dźwięk. Cicho osunąłem się na pokryty aksamitną tkaniną taboret, by napawać się jego miękkością. Wciągnąłem powietrze, by po chwili mocno wypuścić je nosem. Ukradkiem zerknąłem na wszystkie klawisze, by wyobrazić sobie piosenkę.
- Carfid, proszę - mruknął, wpatrując się w moje łapy. Przysiadł na rogu pianina, a jego metalowe okulary opadły na sam czubek nosa.


Powoli poruszałem łapami, a klawisze zaczęły wydawać ostrożne dźwięki. Zamknąłem oczy, a moje myśli wypełniły się mnóstwem ułożonych pięcio-lini, a po nich pływające nuty. Rozkręcałem się. Stres zupełnie odleciał, a na dźwięk muzyki kąciki mojego pyska same podniosły się do góry. Po paru minutach zakończyłem utwór Beethoven'a spokojnym zniżaniem tonu.
- Ja wiem, że to jest zbyt mało... - plątałem się sam, a moje oczy wpatrywały się w podłogę. Miałem wrażenie, że zaraz profesor splunie w moją stronę, tupnie nogą i wyjdzie.
Fried uśmiechnął się, wstał z pianina i zaczął klaskać.
- Brawo - prychnął, a na jego twarzy pojawił się grymas zadowolenia. Byłem z siebie dumny, nawet bardzo.
Teraz moją głowę zaprzątało jedno, gdzie podziewa się Tera? Byleby znowu gdzieś nie wlazła.
- Panie profesorze, wie Pan, gdzie jest Tera? - szepnąłem cicho. Znowu powie, że panienka, że o nikogo się nigdy nie pytałem.
- Już tutaj - pstryknął palcami, a już obok panina stała zakłopotana wadera.
- Chce żebyście stworzyli parę - uśmiechnął się, stukając laską w podłogę.
Byłem zakłopotany, a na pysku Tery pojawił się rumieniec z zawstydzenia.
- Ale my...my nie... - chciałem się tłumaczyć, ale nawet mi zrobiło się głupio.
- Nie o to mi chodzi, parę w muzyce - zaśmiał się donośnie, patrząc na mnie znacząco. O niczym innym nie myślałem, przecież, że nie. Wcale to nie zabrzmiało inaczej.
- Grasz na czymś? - spytałem nadal zakłopotanej Tery, która stała jak wryta.
- Nie gra, za to cudownie śpiewa - profesor poklepał ją po grzbiecie, dodając jej otuchy. Ta popatrzyła na niego z otwartym pyskiem. Tak, profesor wie wszystko.
- Ale...ja się będę czuła zakłopotana, jak będę musiała sama śpiewać - odparła, próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
- To Carfid też zaśpiewa - westchnął cicho, wskazując laską na pianino.
- Ja nie potrafię śpiewać... - mruknąłem, a mój zły wzrok obleciał całego profesora.
- Carfid, rozmawialiśmy o tym - uderzył laską w podłogę. Owszem, rozmawialiśmy. Ale śpiewałem tylko przed nim i sobą samym. Nie potrafię śpiewać przed publicznością.
- Koniec gadania, proszę - odparł, poprawiając okulary na nosie. Popatrzyłem znacząco na Tere, nie wiem, jakie zna utwory. Rzucę cokolwiek, może będzie znała.


Tera? Zaśpiewasz? :P

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template