21 października 2017

Od Valkoinena cd. Taravii

Z przyjemnością przystąpił na propozycję wadery. Spacer dobrze mu zrobi, później będzie mu się lepiej spało... Jak gdyby miał jeszcze z tym jakieś problemy. Zdziwił się, gdy mieli się już rozdzielić i pójść we własne strony, a Taravia zapytała o możliwość zadania kilku pytań. Nie spodziewał się tego, więc zamrugał kilkakrotnie, powoli analizując słowo po słowie w wypowiedzi alfy. „To nie przesłuchanie” – powiedziała, na co myśli Valkoinena w końcu się pozbierały i był gotów udzielać odpowiedzi.
– Nie, nie powiedział mi o watasze. Dziadek Botan mi o niej opowiadał, choć w jego historii... Nie dało się stwierdzić, czy ojciec dobrze ją wspominał, czy źle. Chociaż możliwe, że to wina jego krótkiego pobytu. Wielu rzeczy o was i waszym stadzie dowiedziałem się sam, przeszukując przeróżne biblioteki. – Na jego pysk wkradł się wymuszony uśmiech ze sztucznym śmiechem. – Raz byłem nawet u was, ale musiałem się szybko ulotnić, bo zostałem uznany za intruza.
– Rozumiem. – Ona również się uśmiechnęła, słysząc krótko o tym wydarzeniu. – Mam nadzieję, że przez to się do nas nie zraziłeś.
– Nie, nie. Później zdobytą wiedzę potwierdzałem obserwacjami... Trochę mnie zdziwiłaś, kiedy powiedziałaś, że tradycje to indywidualna sprawa każdego członka. Słyszałem, że macie własnych bogów, więc... Myślałem, że macie jakieś wspólne obrządki, kiedy gromadzicie się wszyscy i modlicie się razem. Pomyliłem się... Ale nie ukrywam, że dla mnie to dobra informacja.
Basior na chwilę przystanął, zastanawiając się, czy dobrze zbudował swoją wypowiedź, a następnie został poproszony o przybliżenie się do złotej postaci, która usiadła w cieniu dużego drzewa. Zbliżał się wieczór, powoli zapadł zmrok, ale póki słońce nie zeszło z nieboskłonu, jego promienie wciąż grzało wszystko, co się pod nim znajdowało. Znalazł sobie wygodne miejsce, a następnie spojrzał na Taravię, powtarzając mniej-więcej jej pytanie:
– Jak się trzyma? Co u niego? – Uniósł głowę, obserwując, jak liście delikatnie poruszają się przez mały wietrzyk. – Kiedy ostatnio go widziałem, wtajemniczał siostrę w tajniki swojej pracy, więc myślę, że powodzi mu się całkiem dobrze, a raczej powodziło. Przepraszam, ale większość życia nie spędziłem z nim, a z dziadkiem, który tak naprawdę nie należał do mojej rodziny. Rzadko się widzieliśmy, ale zawsze mówił, że wszystko w porządku, że mamy się o niego nie martwić. – Zauważywszy rozkojarzenie wadery, przerwał. Nie rozumiał, czy mówił tak nudno, że Taravia postanowiła odlecieć w myślową otchłań nicości, czy coś ważnego wydarzyło się tuż za jego plecami. – Coś nie tak? – zapytał.
– Teraz to ja przepraszam, ale zaczęłam się nad czymś zastanawiać. – Spuściła wzrok, a na jej policzki wdarły się rumieńce, które najpewniej symbolizowały rozbawienie, gdyż jej oblicze stało się łagodniejsze. – Raczej nie spodziewałam się, że Lavi doczeka się szczeniąt. Jeszcze masz siostrę, to całkiem dobrze, że mu się ułożyło, trochę szkoda, że nie kontynuował swojej historii u nas.
Valkoinen zaśmiał się, ale tym razem szczerze. Chwila minęła, zanim opanował swój śmiech. Czyli ojczulek od zawsze był postrzegany jako osobnik rozrywkowy i nieodpowiedzialny, cóż... tak to jest, kiedy kreuje się na zupełnie innego wilczka. Wyjaśnił waderze, że tak bardzo się nie zmienił, ale również zdradził prawdziwe oblicze Laviego, które było strasznie podobne do dziadka Pandy.
– Panda to ten Botan? – Pokiwał twierdząco głową. – Nie pamiętam go za bardzo, ponieważ unikał mojego towarzystwa. No dobrze... Nie każdy musi mnie lubić. Wiem, że nie powinnam pytać... Odrobinę ciekawość mnie zżera, jaką waderą była lub jest twoja matka i czy to do niej się wdałeś, bo to ojca to w ogóle podobny nie jesteś.
Biały wilk uśmiechnął się i bez chwili zastanowienia zaczął mówić. Na początku rzucił informacją, że nie jest podobny ani do ojca, ani do matki. Właściwie nie ustalili, do kogo jest podobny, ale najpewniej do dziadków od strony Laviego. Nie wiedzą, jak wyglądają, a do znanej części rodziny nie pasował wcale. Westchnął, wspominając, że raz nawet ojciec oskarżył matkę o zdradę, bazując na podstawie wyglądu szczeniaka. Przerwał na chwilę swój monolog.
– Chyba dość o mnie, nie jestem interesującą osobą... Nie powiedziałem o niej wiele, ale jeśli mam być szczery, nie pamiętam jej zbytnio... No, no, ale w takim razie... Skoro opowiedziałem nieco o sobie i o moim tacie, może ty powiesz mi coś o sobie? Nie musi to być cały życiorys. Słyszałem, że dorobiłaś się całkiem sporej ilości szczeniąt... Przepraszam, jeśli jest to nie na miejscu. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała o sobie opowiadać.

Taravia?
Pewnie jakaś papka ze słówek, ale nic lepszego nie dam rady napisać. :/

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template