5 października 2017

Od Saori cd. Ravennaha

– Zależy, któż pyta... – odparłam, marszcząc brwi. Basior spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– Na imię mi Ravennah, aczkolwiek możesz mówić Raven. – Skinął głową na powitanie. – Doczekam się odpowiedzi? – dodał, uśmiechając się nikle.
– Mmm... Saori, Saori de la Pesadilla – przedstawiłam się raczej od niechcenia.
– Miło mi i przepraszam, że na ciebie wpadłem... – Spuścił wzrok, kopiąc łapą w jeszcze wilgotnej glebie po wczorajszej ulewie.
– Nic się nie stało. W zamian za to mógłbyś mi zdradzić, co próbowałeś uzyskać przez tę książeczkę... – Wskazałam nosem na książkę, która spoczywała za łapą basiora. Lekko podniszczona, niewielka, o fioletowej oprawce z namalowanym na niej dziwnym symbolem, zapewne naszych przodków.
– E-ech? Cóż... Nic specjalnego, to tylko.. pewne zaklęcie. – Przymrużył oczy, wpatrując się nienawistnym wzrokiem w książkę. Widocznie czary nie poszły po jego myśli.
– Pewne zaklęcie, powiadasz? – mruknęłam, biorąc księgę w swoje łapy. Basior wydał krótki jęk, widać nie chcąc, by czar został przeze mnie odczytany.
Na nic jednak jego starania, gdyż już zaczęłam czytać. Nabazgrane w Necronomiconie były informacje oraz instrukcja, jak przyzwać do świata realistycznego istoty z krain cieni za pomocą portalu. Uniosłam brew, zagłębiając się w treść. Toż to najprostsze z zaklęć tego typu, nawet niedobiegające drugiemu stopniu trudności. Przeniosłam z powrotem wzrok na Ravennego, aktualnie patrzącego we wszystkie możliwe strony, byle nie w me oczy. Zaśmiałam się ironicznie, zwracając własność właścicielowi.
– Czy mogłabyś się ze mnie nie naśmiewać, proszę? – rzekł, a jego mimika twarzy drastycznie się zmieniła. Z pogodnej, lekko zakłopotanej, na zirytowaną, a nawet i pochmurną.
– Przecież to śmieszne. Ty? Mentor czarnej magii, niedający sobie rady z takim picusiem? – Machnęłam ogonem, wywołując lekki wiaterek spowodowany jego ruchem. – Błagam.
– Ale ja... – zaczął, lecz nie dokończył, gdyż mu przerwałam.
– Blah, blah, blah. Patrz, jak to się robi... – powiedziałam, z lekką dumą wymalowaną w twarzy. Bez uprzedzeń wzięłam ponownie książkę, unosząc ją za pomocą magii.
Wyczytałam dane zaklęcie, a wokół nas rozbłysnęło seledynowym światłem. Smugi magicznego dymu otaczały nas, a trawa wokół tańczyła na wietrze. Przed nami pojawił się niewielki portal, ale niewystarczający, by zesłać na Ziemię istoty z Krainy Cieni. Przez chwilę, nie mogłam się rozczytać z hieroglifów wypisanych na kartce, lecz Ravennah „z grzeczności” odczytał zawarte w tekście słowa. Prychnęłam, a resztę zaklęcia dokończyliśmy wspólnie, w czego rezultacie portal powiększał się o kilka centymetrów z każdym wypowiedzianym przez nas słowem...

Ravennah?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template