- O ile pamięć mnie nie myli, do tej pory mieliśmy jednego kronikarza - zaczęłam, na razie nie odpowiadając bezpośrednio na pytanie - ale nie pobył u nas szczególnie długo. A jeśli chodzi o obowiązki... Po prostu musisz dokumentować wydarzenia, które są dla watahy ważne.
- Dokumentować? - drążył, a ja jedynie jęknęłam.
- To stanowisko to nie był mój pomysł - zaśmiałam się cicho, unosząc łapy w obronnym geście. - Opisuj to, co wydaje ci się ważne. Coś, co moglibyśmy pokazać następnym pokoleniom i powiedzieć "O, patrzcie, tak właśnie wyglądało to w naszej watasze".
Uśmiechnął się uprzejmie, wciąż trawiąc moje słowa. Byłam pewna, że planuje swoje następne wpisy do kroniki.
- A, właśnie, kronika - pokiwał łbem na moje słowa, ożywiając się.
- Mógłbym ją zobaczyć?
- Oczywiście. Jest tu, w bibliotece.
Skinęłam łbem i ruszyliśmy, z początku wolno, potem coraz bardziej przyspieszając. Basior był niepewny i, jak przynajmniej mi się wydawało, speszony. Cóż, alfy nie zawsze są lubiane przez wszystkich.
Przedzieraliśmy się przez aleje wysokich regałów zapełnionych starymi księgami. Kurz unosił się przy gwałtowniejszym ruchu, a ja znów postanowiłam, że kiedyś tu posprzątam.
- Uwielbiam ten zapach - rzuciłam luźno, a ten odpowiedział uśmiechem.
- Faktycznie, woń starych ksiąg dałbym radę poznać wszędzie.
- A jednak wolisz książki dla szczeniaków - skręciłam w prawo, wchodząc w dział zapełniony jedynie w połowie. - Zdradzisz mi, co takiego w nich jest?
- Prostota - odparł, zwalniając. I dobrze, że zwolnił, bo inaczej, ze swoimi krótkimi łapami, musiałabym zacząć biec. Przyznałam mu rację i w ostatnim momencie uniknęłam zderzenia z wielkim pudłem niesionym przez jednego z pomagających wilków. Cicho przeprosiłam i doskoczyłam do przymkniętych drzwi, ruchem łapy zapraszając Valkoinena do pomieszczenia.
Wszedł i zaczął się rozglądać. Nie miał jednak na czym zawiesić oka, ponieważ ściany były w większości gołe, jedynie gdzieniegdzie pozasłaniane starymi mapami.
- Oto pokój przeznaczony na kronikę. Nie ma swojej nazwy, ale zawsze możesz ją wymyślić - puściłam do niego oko. - Tutaj - wskazałam na grubą księgę - jest nasza kronika. W większości pusta. Przekartkuj ją i zapoznaj się z wpisami wcześniejszego kronikarza, to powinno pomóc wdrążyć ci się w swój zawód.
Przytaknął, a ja stałam i przypatrywałam się nowemu kronikarzowi.
Valkoinen?
Jeśli beznadziejne to wybacz, wyszłam z wprawy c':