8 października 2017

Od Loedii

Siedziałam w jaskini, obok Ivash, obdzierając ostatnią kość z lekko wysuszonego mięsa. Przyglądała mi się uważnie.
- Może wreszcie coś powiesz, hę? - burknęła i stanęła naprzeciwko mnie, obniżając łeb i zaglądając mi prosto w oczy.
- A co takiego mam powiedzieć? - uniosłam wzrok, przestając jeść. - Zrobiłam to, co miałam zrobić.
- Kuro kazał mi dowiedzieć się, jak zareagowała twoja matka.
- Książę znalazł sobie dziewuszkę na posyłki? - wstałam, uśmiechając się kpiąco. Ta posłała mi wrogie spojrzenie, lecz nie odezwała się. - Jeśli chce, to niech sam przyjdzie.
- A więc jestem - warknęłam, słysząc niski głos parę metrów za sobą. Odwróciłam się gwałtownie, napotykając jego kpiące spojrzenie.
- Nie musisz się popisywać.
- Nie robię tego - skinął w stronę wyjścia, dając do zrozumienia Ivash, że ma zostawić nas samych. Lwica, wzdychając, wyszła z pomieszczenia. Odprowadziłam ją wzrokiem.
- Wcale - syknęłam i wskoczyłam na jedną ze skalnych półek. - To co cię do mnie sprowadza, Książę?
Sztylet wbił się zaledwie kilkanaście milimetrów od mojej głowy, jednak ja siedziałam nieruchomo.
- Nie nazywaj mnie tak - szepnął. - Doskonale wiesz, że tego nie lubię.
- Oczywiście, że wiem. Inaczej bym tego nie robiła.
Uśmiechnął się krzywo, znów się do mnie zbliżając. Praktycznie oparł się o mnie czołem, a ja, oparta o ścianę, nie mogłam się już cofnąć, więc jedynie wbijałam w niego sztuczny,
- Nie musisz wciąż chuchać mi w pysk, K s i ą ż ę.
Westchnął i cofnął się, kryjąc niemrawy uśmiech.
- Powiedz mi... - zaczął, niczym szczeniak ciesząc się z tego, że odwracam wzrok - co ze sprawą Raidena?
Wzdrygnęłam się na dźwięk tego imienia, co on oczywiście odnotował.
- Nie mów mi, że masz wyrzuty sumienia - zaśmiał się gorzko. - Przecież tak się żaliłaś! Że jest niewyobrażalnie głupi, nienawidzisz go, że jest...
Przerwałam mu, doskakując do jego gardła. Wokół nas z ziemi wyrosły metalowe pręty, a przedmioty w jaskini uniosły się i zaczęły wirować, tworząc huragan.
- Nie masz prawa!
- Uspokój się - szepnął i zniknął.
Przedmioty powoli opadały, a ja wciąż stałam, nieruchomo wpatrując się w punkt przed sobą, tam, gdzie przed chwilą były jego oczy. Nie zauważyłam nawet kiedy moje łapy zaczęły się trząść.
Upadłam na ziemię, a wraz ze mną wszystko wokół. Łzy mimowolnie pociekły z mojego zdrowego oka.
Nie mam siły, zabrzmiało w mojej głowie. Nie umiem poradzić sobie z tym, co zrobiłam. Jestem słaba.
- Loedio...
Wycofałam się w kąt, do cienia, zasłaniając się metalową tarczą. Nie chciałam, by widziała moje łzy.
- Możemy porozmawiać?
- Nie teraz. Jestem zajęta - warknęłam, brzmiąc nawet groźniej, niż chciałam.
Usłyszałam ciche westchnięcie i byłam pewna, że wpatruje się w porozrzucane książki. Wyszła, a ja oparłam łeb o zimną ścianę. Jedyne, czego chciałam, to zasnąć i się nie obudzić.

C.D.N.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template