8 października 2017

Od Rebeliah

Spojrzałam na syna i mimowolnie się uśmiechnęłam. Był taką uroczą małą kuleczką. Postanowiłam na początku nie mówić mu, że powstał z kwiatu. Wiem, że nie byłoby to dla niego zbyt miłe doświadczenie. Chcę, by miał prawdziwą rodzinę, a nie jak ja. Dlatego przysiągłam sobie, że będę się starać ze wszystkich sił, żeby było mu jak najlepiej.

***

Horo stał się dorosły. Słyszałam, że rozmawiał z jakąś waderą. A jeśli się w niej zakocha? Co wtedy? Nie... on nie jest zdolny do polubienia, a co dopiero pokochania obcego wilka! Chyba nie mam się o co martwić. Pragnę jego szczęścia, ale także własnego. Nie chcę, żeby mnie opuścił. Jestem samolubna. Zawsze byłam samolubna i zawsze będę. Dopiero po decyzji o zjedzeniu kwiatu rodziny zrozumiałam, że myślę o sobie. Ziewnęłam przeciągle i ułożyłam się w chłodnej głębi jaskini. Kiedy urodził się mój syn, dostaliśmy głebszą i przestronniejszą jamę. W mojej starej było zazwyczaj gorąco, bo była płytka i znajdowała się w jednym z najbardziej nasłonecznionych miejsc watahy. Wataha Smoczego Ostrza... gdy wypowiadałam to słowo, w mojej głowie pojawiały się takie wartości, jak zaufanie, opieka, troska... To właśnie tu odnalazłam swoje miejsce. Jeszcze raz szeroko rozwarłam pysk i odpłynęłam w krainę snów.

***

- Mamo... mamo! - ze snu wybudził mnie głos Horo. Przez jeszcze zaspane oczy spojrzałam na stojącego nade mną basiora.
- Co się stało..? - trochę nieprzytomnie spytałam syna.
- Stado łosi! Są wielkie jak grzmoty, we dwójkę sobie z nimi poradzimy.
- A nie wolisz iść z tą pięknością, która zaszczycała cię ostatnio rozmową? - odparłam z przekąsem i obróciłam się tyłem do niego. Horo tupnął łapą w ziemię i wyszedł z jaskini. Kurczę... co we mnie wstąpiło? Od dawna nic razem nie robiliśmy, a ja przepuściłam tak wspaniałą okazję na spędzenie z synem odrobiny czasu. Wypełzłam z jamy i siadłam koło naburmuszonego basiora. Był o wiele większy ode mnie, ale i tak zostawał ze wzrostem daleko w tyle za innymi wilkami.
- Można wiedzieć, co ty wyprawiasz? - krzyknął na mnie i odwrócił wzrok. - Na początku mnie odprawiasz i ględzisz o jakiś waderach i innych pie*dołach, a potem przychodzisz i tu siadasz, jakbyś nic przed chwilą takiego nie zrobiła.
- Przepraszam...  nie chciałam, żeby to tak wyszło. Po prostu boję się, że kiedyś ode mnie odejdziesz. - spuściłam wzrok.
- I tu się nie mylisz. Bo właśnie tak planuję zrobić. - odpowiedział Horo i wstał z miejsca.

C.D.N.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template