- Powiesz coś wreszcie? Pomóc ci wrócić do domu? - spytała znowu wadera.
Popatrzyłam się na nią odwróciłam się i poszłam nie wiem w jakim kierunku. Ciemna noc i pełnia księżyca. Wadera wziąż patrzyła się na mnie jak na głuchą. W końcu poszła. Ja szwędałam się samotnie przez całą noc. Nastawał gorący ranek, a mnie zmożył głęboki sen. Położyłam się z łapami zamoczonymi w wodzie i usnęłam. Po kilku godzinach zbudził mnie wilk. Okazało się że tym wilkiem była wadera mtórą spotkałam wczoraj.
- Co, zgubiłaś się jednak? - spytała
- Nie - odpowiedziałam chłodnie.
- Niech ci będzie. Pomóc ci w polowaniu?
- Nie jestem szczeniakiem!
- Taaa. Może nie wiekowo, ale zapewne ze stanowiska!- zaczęła się śmiać i wyśmiewać mnie od szczeniaka.
Rzuciłam się na nią przewracając ją. Już miałam ją zabić, ale jakiś wilk podczas mojej nieuwagi odepchnął mnie od niej. Rozpłynął się w powietrzu więc żadna z nas go nie widziała.Wstałam i poszłam se w inną stronę a ona w inną.
Weszłam na drzewo i położyłam się obserwując waderę. Oczywiście nie do końca opanowała moc zamrażania dotykiem spowodował że gałąź zamarzła i się złamała. Wadera się odwróciła i zaczęła na mnie się gapić. Ziemia szybko zaczęła zamarzać i gruby, mocny i śliski lód zbliżał się w mgnieniu oka do wadery.
Layer?