Błądziłam szmaragdem moich oczu po pomieszczeniu. Dostrzegłam wilczą sylwetkę, sunącą ku mnie. Ślepia basiora błysnęły wyłaniając się z ciemności. Pamiętałam je dobrze, jako jedyne. Wygląd oprawcy całkowicie wypadł mi z głowy. We wspomnieniach pozostała tylko postać, w jakiej oboje byliśmy, oraz oczy. Jednak nie ich kolor, wielkość, czy jakakolwiek inna fizyczna cecha. Pamiętałam sposób, w jaki patrzył. Zimny dreszcz przebiegł przez moje ciało. Nie miałam pewności, czy dane mi będzie przeżyć to spotkanie.
I wtedy coś się zmieniło. Mimowolnie przybrałam postać czarnej istoty, mieszkającej głęboko w moim sercu. Skrzydła wydłużyły się i ściemniały. W ułamku sekundy stałam się demonem. Silniejszym i szybszym od śnieżnobiałego aniołka.
Podniosłam się bez większego problemu. Machnęłam czarnym ogonem i uśmiechnęłam się w stronę wroga. Powaliłam go na ziemię. Zauważyłam jego kpiące spojrzenie, jednak gdy spróbował zrzucić mnie z siebie, okazało się, iż nie jest w stanie tego uczynić.
- Teraz ja ustalam zasady gry. - szepnęłam mu do ucha.
Akky? Pamiętasz jak mówiłam, że nie powinnaś się bać? Kłamałam
i mam nadzieję, że dasz się trochę zabawić Ariensi. Ładnie proszę *robi maślane oczka*
P.S. Sorka, że tak zmieniam osobę, w której piszę, ale stwierdziłam że w pierwszej lepiej mi to wychodzi. I nie krzycz, że krótkie, ale mam jeszcze kilka innych opek do napisania, a czas nie jest moim przyjacielem.