15 października 2017

Od Thanatosa CD. Assuvy

Wilk, którego spotkałem w lesie podczas mojego niezbyt udanego polowania, okazał się przyjaźnie nastawionym wobec mnie basiorem. Miał bardzo ciekawe umaszczenie, szczególną uwagę zwróciłem na jego jakby namalowane, białe skrzydła zdobiące jego ramiona oraz biodra. Wilk wyglądał na dość młodego, lecz dzięki krótkiej, czarnej bródce wydawał się trochę starszy. Basior przyglądał mi się z dziwną fascynacją. Doprawdy nigdy nie spotkałem nikogo, komu podobałby się mój wygląd. Po paru słowach wymienionych z nim powiedział mi dość ciekawą rzecz, która była dla mnie jednak dość normalna i w sumie przewidywalna. Powiedział mi, że inni z watahy się mnie boją. Bardzo krótko należałem do WSO, z czego niezbyt często wychodziłem na dwór, ponieważ chciałem jakoś urządzić swoją jaskinię. Włożyłem sporo pracy i czasu w wyrzeźbienie półek w ścianach, ale nie o tym mowa w tym momencie. To dla mnie oczywiste, że inne wilki mogły się trochę bać mnie, mojego wyglądu. W końcu zazwyczaj wychodziłem tylko na polowania lub nad rzekę. Czasem w oddali widziałem innych, ale nie podchodziłem, nie lubię się narzucać. Przez moment rozmyślałem nad tym, a w tym czasie basior zasypał mnie pytaniami:
- Jesteś tutejszy? Nie widziałem cię wcześniej w watasze... W ogóle nie wiem jak ty, ale ja zgłodniałem. Sarna nam uciekła, więc co powiesz na ryby? Niedaleko jest piękne jezioro, w którym pełno różnych, smacznych gatunków. Ach, jak masz na imię? Nie chciałbym ci ciągle mówić „czarny basiorze” – powiedział na jednym bezdechu.
- Spokojnie, nie musisz tak szybko mówić. Mnie nigdzie się nie śpieszy, tobie chyba na razie też nie? – na to pytanie basior pokiwał głową na „tak”. – No to super, w takim razie mamy czas, więc tym bardziej nie musisz się tak spieszyć z pytaniami. Przecież nigdzie nie ucieknę. A na ryby jestem zawsze chętny, więc możemy już ruszać w stronę jeziora.
Basior znów pokiwał głową, uważnie mnie słuchając i wpatrując się we mnie. Zaczęliśmy powoli iść w stronę owego jeziora.
- A więc tak, odpowiadając na Twoje pytania. W pewnym sensie jestem tutejszy, a w pewnym nie. Dołączyłem do WSO jakiś tydzień temu, ale raczej rzadko pokazywałem się na dworze i nie nawiązywałem z nikim kontaktu. Pewnie dlatego nigdy jeszcze mnie nie widziałeś. Na imię mam Thanatos. A Ty? – również zapytałem go o imię.
- Nazywam się Ase Souvenir Victoria Ametist, ale możesz mówić mi Assuva – powiedział.
- Miło poznać – uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na mojego towarzysza.
Szliśmy w ciszy. Tylko co jakiś czas ktoś odezwał się, żeby skomentować jakąś rzecz. Mimo tego ten czas, który spędziłem z nowo poznanym basiorem, był bardzo udany. Dowiedziałem się, że ma on 3 lata. Mimo dość młodego wieku był naprawdę inteligentny oraz rozumny. Jednak najważniejsze było to, że umiał słuchać. Jest to bardzo ważna cecha dla mnie i bardzo doceniam wilki, które potrafią słuchać, a nie tylko bełkotać i przerywać innym.
Pogoda prawie w ogóle się nie zmieniła. Jedynie lekko zaczął wiać chłodny, orzeźwiający wiaterek. Na niebie pojawiło się parę śnieżnobiałych chmurek. Przesuwały się one powolnie, zgodnie z kierunkiem wiania wiatru. Trawy, krzewy oraz korony drzew również lekko się kołysały. Słońce było już w najwyższym punkcie i świeciło jasnym światłem... W końcu dotarliśmy do jeziora. Jego woda była krystalicznie czysta. Dno było pokryte owalnymi, pięknymi kamieniami w jasnoszarym kolorze... Podeszliśmy do tafli wody jeszcze bliżej, tuż przy dnie pływało pełno ryb, wiele z nich miało ciekawe, różnokolorowe ubarwienie. Zwinnie pływały wokół kamieni, drobnych glonów oraz innych ryb.
- Wow, niesamowity widok. Jeszcze nigdy tu nie byłem – powiedziałem z zachwytem, patrząc się na ryby.
- Wiedziałem, że dobrym pomysłem będzie przyjście tu. Bardzo lubię to miejsce. Mało wilków o nim wie, dlatego pewnie nigdy cię tu nie było – powiedział basior, spoglądając to na ryby, to na mnie.
Podszedłem do jeziora jeszcze bliżej a następnie wszedłem do wody po kostki. Woda była ciepła, nagrzana od słońca i idealnie czysta. Widziałem każdy fragment dna oraz moje kruczoczarne łapy. Zrobiłem parę kroków w głąb jeziora. Byłem coraz bliżej ryb, które o dziwo nadal pływały w tym samym miejscu. Przyglądałem się im z zaciekawieniem. W pewnym momencie Assuva dołączył do mnie. Również wszedł do wody i przyglądał się rybom.
- Wcale się nie boją – powiedziałem do basiora, patrząc ciągle na kotłujące się w wodzie zwierzęta.
- Dokładnie. To dlatego, że nikt tu nie przychodzi, nikt na nie, nie poluje. Niczego się nie boją, bo nie mają czego. Nie wiedzą, czego miałyby się bać... – odpowiedział cicho.
Po wypowiedzeniu tych słów Assuva nagle włożył łeb pod wodę. Po sekundzie wyciągnął głowę z wody a w pysku trzymał dorodną, grubą rybę mieniącą się na tęczowo.
- Teraz twoja kolej – powiedział, lekko uśmiechając się.
Po wypowiedzeniu tych słów odwrócił się i wyszedł ze swoją zdobyczą na ląd. Za to ja nie czekałem długo. Tuż pomiędzy moimi łapami przepłynęła bardzo duża, równie dorodna, gruba ryba. Nie wahałem się ani chwilę. Szybko zanurzyłem pysk w wodzie i złapałem moimi ostrymi kłami rybę. Wyciągnąłem szybko łeb spod wody. Odwróciłem głowę w stronę Assuvy, przyglądał mi się i jadł swoją rybę.
- Mam ją! – krzyknąłem zadowolony i nawet lekko zamerdałem ogonem.
Wróciłem dość szybkim krokiem na ląd i usadowiłem się wygodnie niedaleko basiora i zacząłem spożywać moją rybę.

Assuva?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template