-*Kilka smakowitych minut później*-
Napiłem się jeszcze wody i zacząłem wędrować w stronę przedszkola/szkoły wilczków. Spacerując powoli w kierunku mojego celu myślałem nad jakimiś kawałami dla młodych, ciężko było mi coś wymyślić.. w głównej mierze opowiadam żarty dorosłym wilkom, a teraz tak nagle muszę opowiedzieć to młodym, może coś wymyślę.
- Dlaczego niektóre wilki mają skrzydła? Bo są... wilkopterami! – powiedziałem podczas drogi, ale potem pomyślałem, że jest to trochę słaby żart, postanowiłem myśleć dalej.
- A może... o mam! A nie... jednak nie... – wzdychnąłem.
Myślałem dalej, ale nic mi nie przychodziło do głowy, niestety, pustka dalej pozostała. W końcu zauważyłem, że jestem przed jaskinią gdzie miałem pilnować szczeniaki. Postanowiłem, więc do niej wejść. Zauważyłem, że ktoś je pilnował, nie wiedziałem kto to, ale najwidoczniej on wiedział kim ja jestem.
- Oh! W końcu pan przyszedł.. – uśmiechnął się do mnie.
- No tak, jestem już – odwzajemniłem jego uśmiech.
Odwrócił się do szczeniąt, a ja podszedłem bliżej.
- Uwaga szczeniaki! Oto pan Mikatsu, jest cynikiem w naszej watasze, ale będzie dzisiaj was pilnował
- A jest fajny? – spytał jeden ze szczeniaków.
- Jest superowy, a nie fajny – zaśmiał się opiekun.
Basior odwrócił się w moją stronę i powiedział.
- Zostawiam ich teraz pod twoją opieką, powodzenia
- Dzięki, miłego dnia..
Nadszedł czas na prawdziwe wyzwanie – opieka nad szczeniakami. Usiadłem i patrzyłem jak szczeniaki się bawią, chwile ich zostawiłem, jednak potem zobaczyłem, że zaczyna im się nudzić. Podniosłem się, podszedłem bardziej na środek i rzekłem.
- Chcielibyście się może pobawić lub posłuchać kawałów?
- Jasne! – odpowiedzieli chórkiem, jednak... zauważyłem, że jeden z nich został w kącie.
Był to czarny basiorek, który nawet nie zwracał na mnie uwagi.
- Młodzi, poskaczcie chwile, a ja zaraz do was wrócę.. – zacząłem iść w stronę wilczka.
Kiedy byłem już blisko zbadałem go wzrokiem i otworzyłem lekko pysk.
- Hey, młody, jak się nazywasz? – spytałem.
- Jestem.... Tomi – odpowiedział basiorek nie odwracając się w moją stronę.
- Czemu nie pobawisz się razem ze swoimi rówieśnikami? – pytałem dalej.
Wilk milczał. Ja chwile tak stałem, jednak postanowiłem, że konwersacja musi trwać dalej.
- Rozmawiaj ze mną, wtedy będę mógł Ci pomóc
On jednak dalej nie chciał.
- Dlaczego nie chcesz się bawić z innymi i.. unikasz rozmowy?
- Po prostu.. nie mam humoru – szczeniak mi odpowiedział w zimny sposób – i nie chce o tym rozmawiać.
- Mógłbyś mi opowiedzieć jak to jest, że się wyróżniasz? – usiadłem obok niego lekko się uśmiechając.
- Ja.. jestem inny, jak widzisz wszyscy są weseli i inni ode mnie, a ja.. jestem bardziej mroczny. Niestety, ale nie potrafię się zmienić, dlatego też zawsze stoję pod ścianą i jedynie czasem obserwuje, dlatego też nigdy nie dołączam do zabaw – wilczek w końcu odwrócił się w moją stronę.
- To może.. pora to zmienić? – uśmiechnąłem się do niego.
- Może i tak...
- Spróbujesz pobawić się z innymi?
- No.. dobrze, zgodzę się tym razem – popatrzył na mnie szczeniak.
Poszedłem z nim w stronę środka gdzie bawiły się inne wilczki.
- A więc droga gromadko... pobawimy się w... – zatrzymałem się na końcu zdania i po chwili zastanowienia kontynuowałem – a może jednak to wy wybierzecie w co zagrać?
Szczeniaki rozstawiły się w rzędzie, zacząłem słuchać odpowiedzi każdego.. najwięcej głosów było na kalambury, więc tak jak się stało.. zaczęliśmy grę. Ja oczywiście pierwszy pokazywałem. Przebrałem się za clowna i wygłupiałem się, wilki tylko śmiały się do rozpuku.. nawet czarny basiorek, Tomi chichotał. Po udanej zabawie oraz pracy pożegnałem małe brzdące i wróciłem do domu.