8 października 2017

Od Gryfny CD Liffifah'a

Idąc śmiałym krokiem przez polanę, towarzyszył mi wiatr. Nuciłam znaną mi piosenkę, „This Is What It Feels Like” od Armina van Buuren'a [https://www.youtube.com/watch?v=cDLwdmNgaOg]. Skocznym krokiem, podziwiałam krajobrazy mieniące się kolorami dookoła mnie, a wianek z kwiat, który niedawno sobie wplotłam w futro, przyjemnie łaskotał mnie w ucho. Minęło już kilka dni, odkąd zaczęłam dojrzewać. Urosłam, moje futro wydłużyło się, a jego umaszczenie diametralnie się zmieniło. Na miejsce małej, rozczochranej, białej kulki wskoczyła dojrzała, kobieca wadera. Pannica, ktoś by nawet powiedział. Wielu z moich znajomych nie poznało mnie, gdy ich odwiedzałam, co było dość komiczne. Stąpałam swymi puchatymi łapami po trawie pełnej wilgoci, szeroko się uśmiechając. Gwiazdy mile oświetlały mi polanę, na której się aktualnie znajdowałam. Księżyc, tak się akurat złożyło, był w nowiu, co dodawało tylko uroku całemu krajobrazowi. Z pewnością, gdyby była tu Pixy, nie musiałaby nic dodawać. Jest po prostu.. Pięknie! Przez mojego „farta”, nie zauważyłam wystającego kamienia z ziemi, przez którego potknęłam się i poleciałam na pysk. Zaliczyłam glebę, brudząc się przy tym cała. Niestety, ale nie mogłam zlokalizować kamyka, kiedy nagle mnie olśniło. Za mną stał minigłazik, który miał nogi, rączki oraz głowę.. Patrzył na mnie swymi świecącymi ognikami, służącymi jako oczy, gdyż w takim miejscu się znajdowały. Przekrzywiłam lekko łeb, a głazik zrobił to samo. Zbliżyłam swój nos do jego „twarzy”, wchłaniając jego zapach. Głazik w odpowiedzi tknął mnie swym kamiennym paluszkiem w nos, wskutek czego zrobiłam zeza. Nagle, głazik zniknął za wysoką trawą.
- H-hej, poczekaj! Gdzie idziesz? - pobiegłam truchcikiem za głazikiem, starając się go dogonić. Wbrew pozorom, mimo, iż był tyci, to bardzo szybki.
Biegiem, podążyłam za kamienną istotką, która zaprowadziła mnie do miejsca, którego niestety nie mogłam określić, gdyż było po prostu za ciemno, by cokolwiek dojrzeć. Poczułam, jak tycie rączki głazika łapią mnie za ogon i ciągną w pewne miejsce. Nie protestując, za pomocą pyska posiadziłam sobie małego koleżkę na barkach. Poprzez lekkie pociągnięcia, kierował mną w prawo, w lewo, w przód i w tył. Szliśmy przez pewien czas, aż w końcu nie pociągnął mnie nieco mocniej, niż wcześniej. Zatrzymaliśmy się przed kwiecistą polaną, dużo bardziej urodzajną, niż przedtem. Przez pył kwiatowy, jaki unosił się w powietrzu, zaczęłam kichać. Na szczęście, alergia ustała po kilku sekundach. Głazik spojrzał na mnie, a po chwili ponownie zniknął za gęstwiną różnobarwnych kwiatów, oświetlonych jedynie blaskiem bijącym od księżyca. Poszłam za nim, a gdy i tym razem się zatrzymał, nie byliśmy już sami. Na trawie leżał wilk, obok którego siedział smutnawy głazik. Podeszłam do wilka, wąchając go. Wywnioskowałam, iż jest to basior. Trąciłam go lekko nosem, lecz ten ani drgnął. Szturchnęłam go łapą, ale i to nie podziałało. Wtedy, wpadłam na pomysł. Nachyliłam się nad uchem basiora, by po chwili dmuchnąć w nie powietrzem. Jego ucho drgnęło, a po chwili oklapnęło, zaraz potem znowu stało. Wykonałam ponownie czynność, a basior ponownie się poruszył, tym razem całym ciałem. Z pomocą niewielkiej siły głazika, przewróciłam basiora na grzbiet. Stanęłam nad nim i zaczęłam krzyczeć w jego ucho.
- HEJ, TY, WSTAWAJ! - wrzasnęłam, na co basior momentalnie otworzył oczy, nie wiedząc, co się dzieje.
Zdezorientowany, podskoczył, zrzucając mnie tym z siebie. Spojrzał na mnie, zaskoczony. Zamiast warczeć, jakby to zrobił typowy wilk, on przekrzywił łeb, marszcząc lekko brwi. Nie wiem, dlaczego, ale zaczęłam się śmiać. Czyste rozbawienie przejęło mój umysł, moje ciało. Widocznie, mój śmiech również wywołał na basiorze rozwianie wątpliwości, wprawiając go w dobry humor...

Liffifah? ^^

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template