-Przepraszam, czy jesteś prawdziwy? - lekko nietrzeźwa spytałam się, nie owijając w bawełnę. Teraz to wilk patrzył na mnie troszeczkę zdezorientowany, a ja już wiedziałam, ze senne wizje z reguły nie posyłają takich spojrzeń.
-Jasne nic nie mów, zrozumiałam - poczułam się głupio i lekko się zarumieniłam jednak przy tym świetle i tak pewnie tego nie zauważył. W zasadzie czułam się głupio w całej tej sytuacji. Nowa wataha, a już pomyślą, że „nienormalna, bezdomna wadera chodzi samotnie spać pod świerkami w jakimś lesie”. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam, ze nie odpowiedziałam na wcześniej zadane pytanie.
-yyy, yyy, a ja jestem Kaylay i możesz mówić mi, w zasadzie to yyyy, Kaylay, po prostu Kaylay. - Po tym niewdzięcznym przedstawieniu, ukłoniłam się w stronę Thana i wyszczerzyła zęby (w geście wyćwiczonego, nieszczerego i troszkę niezdarnego uśmiechu, który niestety często gościł na mojej twarzy, w towarzystwie innych wilków). Siedzieliśmy przez chwile w zupełnej ciszy, a w moja głowa przepełniona była myślami. W końcu, po tej jakże niezręcznej chwili, basior podjął kolejna próbę rozmowy.
-Jeżeli mogę się spytać... Nie wiem czy ten las to takie dobre miejsce na drzemkę - powiedział spokojnym głosem.
-Fakt. Jest to na pewno nietuzinkowe miejsce, ale za to jakie urokliwe... tyle tu... drzew i w ogóle - próbowałam wybrnąć z sytuacji jednak brzmiało to jakby las to był mój najlepszy przyjaciel, a spanie pod drzewem uważałabym za normalne i stosowne. W tym momencie dostrzegłam poruszenie liści na jednym z większych drzew w oddali. Może to się wydawać dziwne przecież liście w lesie, z reguły nie stoją w miejscu. Te jednak nie tworzyły wspólnej całości, nie tańczyły w rytmie piosenki granej przez wiatr i noc. Działo się to jednak daleko więc stwierdziłam, że pewnie jako życiowa sierota, to był jedynie wytwór mojej chorej wyobraźni.
-Halo, jest tam kto? -powiedział Thanatos żartobliwie wymachując swoją łapą przed moim pyskiem.
-Już wróciłam z zaświatów, o czym my to?
-O tym, że nie jestem przekonany czy las jest odpowiednim miejscem na taką drzemkę, a poza tym nie jest ci zimno? Wydaje się bić od ciebie chłodem - powiedział wyraźnie zdziwiony. Ja jednak znowu spojrzałam się w górę. To jednak nie mogła być moja wyobraźnia. To coś lub ktoś niebezpiecznie się do nas zbliżyło. Zadzierając głowę do góry upadłam do tyłu.
-CO TO?! - krzyknęłam przerażona.
-UWAG..! - krzyknął pomnie Thanatos, jednak głos mu się urwał. Było to ostatnie co pamiętam. Później widziałam już tylko ciemność.
Thanatos? ^^