- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam, jakby mnie to w ogóle obchodziło...
No cóż jestem alfą. Bądź miła, Taravia...
- Z nikim. - odparł
Widać było, że o czymś myśli. O czymś, co nie daje mu spokoju.
- Słyszałam.
- Nie... Nieważne.
- Miałeś partnerkę? - usiadłam obok niego
- Miałem, ale to teraz nieistotne! - mruknął - A Ty... Słyszałaś całą rozmowę?
- Tak, słyszałam. - wstałam, nie spuszczając z niego oka - Ten fragment o mnie również... - dodałam pod nosem.
Basior spuścił wzrok. Coś go trapiło. Westchnęłam.
- Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, w porządku. Nie będę nalegać...
Basior spojrzał na mnie. Skinął łbem.
- Może się przejdziemy? - zaproponowałam, lekko się uśmiechając
- Może być. - odwzajemnił uśmiech, lecz też musiał go wymusić
Ruszyliśmy przed siebie, sama nie wiem gdzie.
- Przyszłam tu w pewnej sprawie; mianowicie już mam dla Ciebie misję.
- Zamieniam się w słuch.
- Masz go zabić. - podałam mu kawałek papieru, na którym widniał wizerunek wilka - Nie powinien sprawiać problemów. Znajdziesz go jakieś cztery kilometry na wschód od centrum watahy. Ciała masz się pozbyć i zatuszować wszystkie ślady. Więcej powiem Ci, jak już będzie po wszystkim. Dasz sobie radę? Mam iść z Tobą?
Zero?