18 kwietnia 2015

Od Dark Heaven

Przechadzałam się spokojnie od drzewa do drzewa. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jakoś specjalnie upalnie. Wprost myślałam, że zaraz zacznie padać deszcz. Jednak powietrze nie było tak bardzo wilgotne i zwątpiłam w moje obmyślenia. Wolałam chodzić jak codziennie między roślinami i myśleć o niebieskich migdałach. Wtem poczułam gwałtowny huk. Ziemia lekko się zatrzęsła. Coś spadło z góry? Nie, ale jakby co popędziłam w miejsce, z którego dochodziły te dziwne odgłosy. Okazało się, że to jakieś stare drzewo przewróciło się nagle. Było już spróchniałe. I wszystko byłoby dobrze, gdyby pod nim nie leżała nieprzytomna wadera. Nie znałam jej, bo z wader poznałam dwie alfy i Charlene. To wyraźnie nie była żadna z nich. Słyszałam o medyczce Fukari. Wyciągnęłam nieznaną mi waderę spod drzewa, oddychała jeszcze. Wzięłam ją na plecy, wydawała się lekka niczym piórko. Bez trudu pobiegłam do jaskini medyczki.
- Fukari?
Zapytałam kiedy stanęłam przy jej jaskini.
- Tak to ja. A ty, jak się zwiesz?
Obróciła się do mnie.
- Dark Heaven. Zachcesz pomóc koleżance? Prawdę mówiąc nie znam jej...
Położyłam na podłodze samicę nadal nieprzytomną.
- Co jej się stało?
Fukari popatrzyła na nią.
- Przytrzasnęło ją drzewo. Znasz ją?
Powiedziałam co wiedziałam o tym wydarzeniu.
- Nie do końca, ale wiem, że ma na imię Kikaru.
Odparła wadera.
- To co? Zbadasz ją?


Fukari?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template