Gwizdałam niewinnie.
- To czemu mówisz, że opuszczona i nikt do niej nie wchodzi?
Zaśmiałam się szyderczo.
- Bo mam tam zbyt dużo padliny. Chowam w starych konarach drzew. Sama nie znam za dobrze tego miejsca, a nowym się go nie pokazuje. Chodzę tam często sama, czasami z Charlene.
Robiłam tam zbieractwo szczątek moich ofiar na czarną godzinę.
- Kreatywnie.
Zaśmiał się pod nosem.
- Idziemy? Opuszczona puszcza wita nas już czarnym czymś.
Pokazałam mu to czarne, latające. Przypominało mi to coś.
- Ok!
I pobiegliśmy do tego miejsca.
- Już wiem! To chyba to było w umyśle Charlene. Ostatnio miała problemy.
Podeszliśmy do miejsca, z którego to wszystko się wydostawało.
Grim?