- Jakby się zastanowić... No nie wiem czy mi się opłaca. Lęku wysokości nie mam, bo często "jestem w chmurach". Chyba nie chcę się moczyć - zaśmiałem się.
Wadera przekrzywiła głowę na bok. Była nieco niezadowolona moją decyzją.
- No dobra. Raz i od razu wychodzę z wody!
Powiedziałem cicho i zacząłem wspinać się po pniu. Niebawem znalazłem się na najwyższej gałązce, która wyglądała na wytrzymałą. Na wszelki wypadek zabezpieczyłem się linkami z pnączy. Spojrzałem w dół. Nie było aż tak wysoko, ale co jeśli nie trafię do wody. Najwyżej będę połamany leżał w swojej jaskini. Po chwili łapka zleciała mi z gałęzi i runąłem z niej. Na całe szczęście w wodzie, ale bolało to jak upadłem.
- Nie mam farta. Jak zawsze z resztą - zaśmiałem się.
Już zacząłem płynąć do brzegu, ale Dav złapała mnie za ogon i pociągnęła do siebie. Postanowiła mnie lekko podtopić. Oboje się śmialiśmy, oczywiście ja miałem trudniej. Musiałem szybko wydostawać się na powierzchnię by mi tlenu nie zabrakło. W końcu udało mi się od niej uwolnić. Teraz mogę jej oddać. Złapałem ją za łeb i trzymałem pod wodą. Dawałem jej szansę na złapanie oddechu, w końcu nie miałem zamiaru jej zabić. Uśmiechnąłem się i wyskoczyłem z wody. Wytrzepałem się i położyłem się. Słonko bardzo miło przygrzewało. Za niedługo powinienem być suchy.
- Dark, ty też powinnaś wyjść! - krzyknąłem wesoło.
Dav? A teraz suszajmy się na słonku ^^'