- Och, jak ciepło...
Zamknęłam oczy i przeciągnęłam, leżąc nadal. Po pięciu minutach coś zasłoniło mi słońce. Myślałam, że to chmury, ale kiedy poczułam, że coś łazi mi po brzuchu odskoczyłam gwałtownie i otworzyłam oczy. Nade mną stał Lavi.
- Hi,hi. Chyba musimy iść.
Zaśmiał się przyjacielsko. Spojrzałam na niego.
- Ach, to ty! A ja już myślałam, że pająk po mnie łazi.
W łapie miał liścia. Pewnie połaskotał mnie nim.
- To się myliłaś. Idziemy gdzieś? Robi się ciemno...
Uśmiechnął się jeszcze i spojrzał na szare niebo.
- Tak, idźmy już do jaskiń.
Dotarliśmy do centrum. Po tym czasie upolowaliśmy jakąś sarenkę i poszliśmy do swoich jaskiń. Pożegnaliśmy się. Poszłam zasnąć w mojej cichej jaskini...
***
- Lavi, co z twoim ogonem?
Popatrzyłam na niego PALĄCY SIĘ ogon.
Lavi?