- Cześć. Ty pewnie jesteś również ze Stada Smoczego Ostrza, tak? Jakby co mam na imię Dark Heaven. A ty?
Nie odpowiadałam przez krótki moment, jednakże za chwilę odparłam dumnie:
- Tak, jestem. Zwą mnie Charlene.
- Nie powiesz nic więcej?
Odwróciłam głowę wsłuchując się w śpiew ptaków. Stałam wlepiona w nie, jak w obrazek. Aż wreszcie Dark Heaven zapytała:
- Jestem trochę głodna, może pójdziemy na polowanie we dwie? Złapiemy jakiegoś zająca, czy dwa.
- Niech Ci będzie, znasz może jakichś członków watahy?
- Tyle o ile. To jest Taravia - Alfa i Lavi.
- Wspaniale. - Odrzekłam ironią.
Przez chwilę trwałyśmy w ciszy, szara wadera prowadziła mnie naprzód.
- Wiesz chociaż gdzie idziemy? - posłałam jej krótkie spojrzenie.
- Idziemy tam, gdzie wyczuwam jakąś zwierzynę. Zapomniałam się wcześniej spytać, jakie zajęłaś stanowisko?
- Jestem tropicielem. - odpowiedziałam.
- Na prawdę?! Ja tak samo! Ale zbieg okoliczności! Ale tymczasem spójrz! Tam widać coś.. i czuć! - zawołała pełna entuzjazmu.
- Spokojnie, grunt to cierpliwość, może strategia. Inaczej ofiara Ci ucieknie. - uspokoiłam ją.
- Przecież wiem. - Fuknęła.
- Trzeba zajść je od dwóch stron, ja z... Stój! - Dav pognała naprzód, sądziła pewnie, że jest szybsza od zająca. Pobiegłam za nią, w każdym razie zagoniła trójkę zajęcy w moją stronę. Odcięłam im drogę ucieczki. Następnie, wspólnie z Ven zjadłyśmy po 1,5 zająca.
- Najadłam się, ślicznie dziękuję, jednakże czas nagli. Do widzenia - odparłam i pospiesznie pobiegłam gdzieś naprzód. Chciałam znowu pozostać sama, powłóczyć się po terenach i pomyśleć. A nawet zmienić się w człowieka i zmylić ciekawskich. Może tego po mnie nie było widać, ale lubiłam być w moim drugim wcieleniu. Dark Heaven zdawała się iść za mną.
- Co robisz? - odwróciłam się energicznie.
Dark Heaven?
