- Nazywam się Taravia. - powiedziałam, w miarę przyjaźnie. - A co do tej watahy... Jestem jej alfą.
- Alfą?! - zapytała zaskoczona
- No... Tak, alfą... Może i nie wyglądam, ale nią jestem.
A jak niby inaczej miałaby wyglądać alfa? Korona na łbie, czerwony dywan i fanfary?!
- Um, tak, głupie pytanie. - powiedziała, lekko uśmiechnięta
- Rzeczywiście głupie. - mruknęłam pod nosem i westchnęłam
Przyjaźnie, Taravia, przyjaźnie...
Uśmiechnęłam się szeroko, próbując wyglądać najsympatyczniej, jak się da.
- Może chciałabyś dołączyć? - zaproponowałam radośnie
- W sumie czemu nie? - zastanowiła się chwilę - Ilu jest członków?
- Em, no... Eee... - zacięłam się.
Świetnie! Jestem alfą, a nawet nie wiem ilu mamy członków!
- Ki... Kilku. Tak, kilku. - powiedziałam - Chodź za mną, zaprowadzę Cię do Twojej jaskini, a później ktoś Cię oprowadzi.
- Ty nie dasz rady? - zapytała - Nie chcę się narzucać, ale jesteś alfą...
- No i?
- Chyba najlepiej znasz te tereny, prawda?
Dobrze gada. Hmm...
- Nie mam czasu. - bąknęłam - Przepraszam, nie mogę...
- Rozumiem.
W końcu doszłyśmy do jaskiń. Wyjaśniłam jej pokrótce, co i jak.
- Dobra, ja muszę już iść. Obowiązki wzywają. - westchnęłam - Jakbyś miała pytanie, znajdziesz mnie w mojej jaskini, albo nad... Nie, raczej w jaskini.
Charlene?