- Cześć Charlene. - zaświergotała.
- No, hej. - odparłam markotnie wstając.
- Stoisz tu tak. Czegoś potrzebujesz?
- Nie, raczej nie. - Marzyłam żeby sobie poszła, a mnie zostawiła w spokoju.
- Na pewno?
- Na sto procent. - Trwałam dalej w swoim przekonaniu
- A więc co tutaj robisz?
Spytałam marszcząc czoło.
- Argh! Znowu! - rozmasowałam łapą skroń.
- Co Ci się dzieje? - podbiegła bliżej.
- ODSUŃ SIĘ! - wrzasnęłam odpychając ją od siebie. Nie byłam zła, ból się zwyczajnie nasilił.
- Daj sobie pomóc.. - zmartwiła się.
- Nikt mi nie pomoże, zapewne Ty także nie. - odetchnęłam, skroń przestała tak bardzo pulsować.
- Dlaczego nie chcesz abym Ci pomogła? Dlaczego tutaj przyszłaś? Co tu jest grane? - podniosła jedną brew w zdumieniu.
Westchnęłam ciężko opadając na kamienną " posadzkę".
- Las.. Coś jest nie tak - zamarłam.
- Nie rozumiem, dlaczego las? Co jest w nim nie tak? I dlaczego jesteś w mojej jaskini.
- Nie zdążyłam wejść do innej.. Ale Ty powinnaś mnie zrozumieć.. - spojrzałam w jej oczy, zadrżała. Po sekundzie namysłu wtargnęłam do jej myśli. Jej umysł usłyszał: Czy to nie dziwne? To, że potrafimy razem czytać w umyśle, to że mamy te same stanowiska..?
- Jeżeli chodzi o ten ból.. Coś, jakaś siła zaatakowała mnie w lesie, to była jedyna droga ucieczki - spuściłam wzrok.
Dark Heaven?