- Oczywiście nie jestem na Ciebie zła. Rozumiem Cię. Ale... jaka siła mogła Ci tak przeszkadzać?
Usiadłam myśląc nad tym wszystkim.
- Sama nie wiem. Ten las wychodzi za nasze terytorium. Mogło to być wszystko!
Charlene podeszła kilka kroków ode mnie.
- No właśnie. Wyszłaś na tę drugą stronę?
Zapytałam.
- Tak.
I nagle znów odczuła ten ból. Zamknęła oczy.
- Znowu? Postaram się pomóc.
Zajrzałam do jej umysłu. Było w nim coś bardzo dziwnego. Tak jakby czarna, rzadka mgiełka, która wyglądała, jakby zwężała się i rozszerzała. Pewnie to jej szkodziło.
- Widzisz coś?
Wyczuła, że zaglądam w jej umysł.
- Tak, ale nie wiem co to jest. Ciągle się powiększa.
Spojrzałam na nią. Nadal czuła ból.
- Może warto iść do czarnego maga.
Zasyczała i zacisnęła zęby.
- No, a znasz jakiegoś... Taravia!
Przecież to nawet ja znałam maga.
Charlene :3