- To skomplikowane. Ifryt jest przecież bogiem śmierci, a ja jestem dobra.
Westchnęłam cicho.
- Kto powiedział, że śmierć jest zła?
Grim przeniósł wzrok na mnie.
- No w sumie... Ale kto powiedział, że magma jest zła? Jak już jest niebezpieczna.
Odeszłam kilka kroków.
- Idziemy już? No dobra...
I udał się za mną. Poczułam w łapach energię. Taką dziwną energię, muszę się wyszaleć. Poprowadziłam na Wzgórza Evendim. Tam można było pobiegać za zającami.
- Łapiemy zające?
Zapytałam tarzając się w trawie.
- Chyba nie zaszkodzi...
Na te słowa gwałtownie podniosłam się z ziemi i wypatrzyłam jednego z zająców.
- Wiesz, że wiem na jakim jesteś stanowisku?
Rzuciłam do niego. Biegliśmy za jednym zającem.
- Skąd wiesz?
Zapytał zaciekawiony.
- Bo potrafię czytać w myślach, a ty właśnie o tym pomyślałeś, strażniku! Ja jestem tropicielką. Już nie będę czytać w myślach...
Podwójnie podbiłam brwiami i popatrzyłam na niego. Nie wyglądał na specjalnie oburzonego.
- Aha.
Powiedział tylko.
- Przecież to nic wielkiego. Mogę ci nawet powiedzieć, że mój żywioł to magma i umysł, byłam niewolnikiem, zabiłam alfę poprzedniego stada i MUSZĘ WRESZCIE ZŁAPAĆ TEGO GŁUPIEGO ZAJĄCA!!!
Dumnym krokiem wykonałam długi skok i wylądowałam przed zwierzęciem. Zatrzymał się, a ja dałam znak Grimowi, że ma go zaatakować. Złapał zająca za grzbiet, a ja wzięłam zębami za gardło i czekałam aż zdechnie. Nie trwało to długo. Podzieliłam zająca na dwie części.
- Smacznego. I dzięki, że mi pomogłeś go upolować.
Uśmiechnęłam się.
Grim?