~ To mój szczęśliwy dzień! ~ Pomyślałam widząc w oddali jeziorko. Podeszłam, ale wtedy poczułam, poczułam zapach, którym odznacza się terytoria, a tamto jeziorko właśnie się znajdowało na obcych terytoriach. Mogłam zostać przyłapana na piciu wody, a co mogło by się wydarzyć później to chyba wie jedynie Bóg. Jednak pragnienie nasilało się z każdą sekundą. Trudno, raz kozie śmierć. Weszłam na obce terytoria, a raczej wbiegłam, bo już umierałam z pragnienia.
*Wiesz, że może się to dla ciebie źle skończyć?* - Ech... Odezwała się pani "mądra", czyli moja druga połówka.
~ Wiem. ~ Odpowiedziałam w myślach. ~ Możesz dać mi spokój "druga połówko"? ~ Spytałam.
*Może mnie jakoś nazwiesz? Znudziła mi się "druga połówka". Ale nazwij mnie oryginalnie!* - Ychy, zaraz ją nazwę tak, że nikt by się nie domyślił. Może Kunegunda? Albo Genowefa? Dobra, nie będę zła! Nadam jej jakieś ładne imię.
~ Ok, nazwę cię Hikaruch*. ~ Odpowiedziałam.
*Jakie piękne!* - Zachwyciła się Hikaru. Hikaru to będzie skrót od Hikaruch. Zaczęłam pochłaniać wodę z jeziorka.
- Kim jesteś? - Usłyszałam nieznajomy mi głos, rozglądnęłam się. W wodzie był jakiś wilk! Ale jak?! Przecież bym słyszała, kiedy ktoś wszedł, lub wskoczył do wody. Jednak musiałam być miła, uprzejma i sprytniejsza. Musiałam ją jakoś przechytrzyć, by nie iść do alf. Cóż... Chyba moim atutem nie jest uprzejmość, ani bycie miłym, ale sobie poradzę!
~ Poradzę sobie, poradzę! Poradzę i już! ~ Myślałam gorączkowo.
*Nie, nie poradzisz sobie.* - Usłyszałam w mojej głowie ukochaną Hikaruch. Skrzywiłam się.
- Byłam bardzo spragniona, potrzebowałam się czegoś napić, a akurat jeziorko było w pobliżu więc... No wiesz. - Powiedziałam.
- Ok. Ale dlaczego nie napiłaś się na terenach swojej watahy? - Zapytała.
~ Ku... Nie! Nie będę przeklinać! Żarłam cytrynę, żarłam! ~ Pomyślałam, tak kiedyś bardzo przeklinałam, chciałam się oduczyć, więc za każdym razem kiedy przeklęłam, musiałam zjeść cytrynę. OHYDA!
- Moja wataha wysłała mnie w podróż, by podpisać pakt pokoju z inną watahą... - Hm... Kłamstwo na poczekaniu zawsze dobre. Chyba zmienię swoje motto na: Małe kłamstwo zawsze dobre. Nie, żartuję.
- Och, to dobrze. To do widzenia! - Uśmiechnęła się miło. Ja nie wierzę, łyknęła to!
*Nie jest zbyt spostrzegawcza.* - Stwierdziła Hikaru.
~ Nom. ~ Odpowiedziałam w myślach. Nagle na kogoś wpadłam.
- Patrz, jak leziesz! - Krzyknął.
- Wiesz, co, też byś mógł patrzeć, ślepcu! - Odezwałam się.
- Kim ty w ogóle jesteś?! - Spytał krzycząc.
- Magicznym wilkiem. Nie widać? - Teraz zmieniłam swój ton na sarkastyczny.
- Wiesz, ja też! - Odkrzyknął. - A teraz idziesz ze mną!
- A niby czemu?
- BO JESTEM ALFĄ! - Wypiął dumnie pierś.
~ K***a. ~ Przeklęłam w myślach.
*Podpisuję się pod tym.* - Powiedziała Hikaruch. Katem oka zobaczyłam jakąś wilczyce. Wydawała mi się znajoma, ale nie to było najważniejsze, ale to, że muszę wymyślić sposób na przechytrzenie alf.
----------------------------
*Hikaruch - czytaj: Hikarucz.
Groźba? Uratuj mnie od alf!