- X! - usłyszałem ciepły głos, który z pewnością należał do wadery.
Odwróciłem się, poszukując jego właścicielki i ujrzałem biały kształt coraz bardziej zbliżający się w moją stronę.
Uśmiechnąłem się w stronę wilczycy, która coraz wyraźniej odcinała się na zielonym tle.
- Ayra? - zapytałem - Coś się stało?
Zaśmiała się radośnie, spoglądając mi głęboko w oczy.
- Skąd taki dobry humor? - zapytałem, mierząc ją wzrokiem
- Sama nie wiem... Sam się pojawił.
- I niech na razie nie znika. Co u Ciebie?
Nie dało się ukryć, że ucieszyłem się na jej widok. Dawno z nią nie rozmawiałem, a całkiem ją polubiłem.
- U mnie? Jak zwykle, po staremu. - mruknęła, nadal się uśmiechając.
- Przyszłaś w jakimś konkretnym celu?
- A to już nie można normalnie kogoś odwiedzić? - uniosła brew
- Oczywiście, że można. Ale widzę, że pod tym uśmiechem coś się kryje. Więc?
Ayra? c: