31 października 2016

od Laos cd Paina

Płynęłam chwilę, po czym stwierdziłam, że kawałek drogi przejdę obok Painy. W końcu kiedyś muszę się nauczyć chodzić. Wyszłam z wody i jak zwykle zachwiałam się na nogach. Na szczęście, udało mi się utrzymać równowagę. Chwilę stałam w miejscu, po czym ruszyłam za basiorem. Nagle na moim nosie usiadł owad o bardzo kolorowych skrzydłach. Odskoczyłam w tył.
- Paina... co to jest? - spytałam trochę przerażona. W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech. - No co? - zamrugałam powiekami dwa razy, próbując zrozumieć zachowanie wilka. On aż położył się na ziemi ze śmiechu. - Wszystko w porządku? - podeszłam do niego trochę zaniepokojona.
- Ta... tak. Po, po prostu... je, jesteś... za, zabawna. - powiedział powstrzymując śmiech.
- Dlaczego? - przechyliłam głowę w bok.
- To był tylko motyl. Zupełnie nie groźny. - wyjaśnił, wciąż się trochę śmiejąc. Poszliśmy dalej. Gdy rozbolały mnie już łapy, postanowiłam wypróbować jedną ze swoich mocy. Stworzyłam kulę wody, mniej więcej mojej wielkości. Potem do niej weszłam i usiadłam. Kierowałam nią, dokładnie tam, gdzie chciałam. Było to dla mnie o wiele mniej męczące, niż chodzenie. Paina, który też wydawał mi się zmęczony, patrzył na mnie z zazdrością. Gdyby umiał oddychać pod wodą, lub usiąść na jej powierzchni, to dla niego też bym taką stworzyła. Ale niestety, nie umiał tego robić.

[ w domu Painy ] 

- Nie wejdziesz na chwilę? - spytał basior
- Nie, mam jeszcze coś do zrobienia.
- To... widzimy się jutro?
- Jasne. - uśmiechnęłam się i odeszłam. Wyszłam z wodnej kuli i podreptałam w kierunku mojego ulubionego pagórka. Czując, że łapy odmawiają mi posłuszeństwa, przywołałam ogromną chmurę deszczową. Zakryła ona niebo, nie tylko na terenach watahy. Byłam z siebie dumna. To jak na razie największa chmura, jaką zrobiłam. Położyłam się na górce wpatrując się w las. Znów wróciły myśli o Eskanderze. Do oczu napłynęły mi łzy. Tak jak wcześniej, rzuciłam sobie kamieniem. Znów usłyszałam krzyk z bólu jakiegoś basiora. Hm, trochę dziwne. Zeszłam z górki i weszłam do rzeki. Popłynęłam do domu. Jak zwykłam to robić na wieczór, zapisałam w swoim pamiętniku:

Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Nad wodospadem podziwiałam tęczę. Dzięki Painie w końcu potrafię zapamiętać kolejność jej kolorów. Jak to szło... Czemu patrzysz żabko zielona na grób faraona. Miałam też okazję udowodnić mu, że coś jednak potrafię. Skoczyłam z wodospadu robiąc salta. Heh, do końca życia będę pamiętała jego minę. Zdążyłam też się przed nim wygłupić. Uciekałam przed motylem. Właściwie, jak teraz na to patrzę, to na jego miejscu też bym się śmiała. Niestety cały ten dzień zepsuła myśl o Eskanderze. Czy on musiał pojawić się w moim życiu?

Na kartkę spadła moja łza. Zaklęcie nieprzemakalności działało tylko na wodę z rzeki, więc zostawiła mokry ślad. Tuląc zeszyt szybko zasnęłam.

Paina?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template