Siedzieliśmy sobie z Laos nad brzegiem rzeki i obserwowaliśmy kolorowe pasy na niebie, tworzące tęcze. Usłyszałem głos Laos:
- Paina? Lubisz tęczę?
Zastanawiałem się jakiś czas. Czy lubię tęczę? Trudne pytanie...
- Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
- A zastanowisz się teraz?
Znowu się zamyśliłem.
- No... Ani ją lubię, ani jej nie lubię. Po prostu mi nie przeszkadza, ale jak tak teraz z tobą siedzę... Lubie ją. Tak.
Laos lekko się uśmiechnęła.
- Ja też lubię tęczę. Podobają mi się jej kolory, choć nigdy nie mogę ich spamiętać.
- O, Laos! Nauczyć Cię wierszyka? - zagadnąłem - Takiego, od którego zapamiętasz kolory?
- Zamieniam się w słuch.
Nabrałem powietrza:
- "Czemuś Poszła Żabko Zielona Na Grób Faraona."
Laos popatrzyła na mnie z lekkim zdumieniem.
- O co w tym chodzi?
Zacząłem jej tłumaczyć:
- "Czemuś" - czerwony, "Poszła" - pomarańczowy, "Żabko" - żółty, "Zielona" - zielony, "Na" - niebieski, "Grób" - granatowy, "Faraona" - fioletowy. Teraz już rozumiesz?
Laos się zaśmiała:
- Tak, teraz już rozumiem!
- Wiem, że jest może trochę idiotyczny ale...
- Już nie musisz się tłumaczyć, spoko.
Po krótkiej chwili ja również zacząłem się śmiać, nie bardzo wiedząc z jakiego powodu. Potem wstaliśmy i Laos wskoczyła do rzeki. Ona płynęła, ja szedłem i tak minęła nam drogą z powrotem do watahy.