- Jak nie chcesz, to nie musisz - powiedział z uśmiechem.
- Opowiem, no więc... zaczęło się tak, nigdy nie byłam w żadnej watasze, należałam do zakonu. Czym się różni? Szczerze nie wiem, może tym, że tam nie było ani jednego zwierzęcia/stwora tego samego gatunku? No cóż, mniejsza o to. Zakon śmierci to mój dom. Naprawdę... byłam doradcą założyciela. Był okrutny i niesprawiedliwy. Zabijał każde stworzenie, które się poruszało na ziemi. Ja też mało co i nie wyszłabym z tego cało. Okłamałam go. Czemu? Musiałam zabić szczeniaka... sprzeciwił się prawom jakimi rządził król. Ja.. ja.. ja nie potrafiłam tego zrobić - łzy napłynęły mi do oczu, ale zanim wilk zdążył to zauważyć poszłam do toalety. Oblałam pysk zimną wodą, wytarłam się i poszłam do głównego pomieszczenia.
- Nie wiedziałem, Cavi... przykro mi.
- Spokojnie, to tylko przeszłość. Teraz jestem tutaj i jestem dumna z tego powodu.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Chcesz może herbaty? - Zapytałam z psychicznym uśmiechem niczym ten gościu z horroru. Horror nadal wywoływał na mnie dreszcze.
- Jasne, że tak.
Nalałam wody do okrągłej misy i ją zagotowałam. Po ugotowaniu zaparzyłam herbatę i zaniosłam na stolik. Teraz miałam ochotę obejrzeć jakąś bajkę... naprawdę.
- Ej, Eskuś, a może Króla Lwa obejrzymy? - zaśmiałam się. W sumie to było pytanie retoryczne, podeszłam do odtwarzacza i włożyłam tam płytę mojej ulubionej bajki.
Eskuś? xD