Przeciągnęłam się leniwie i wstałam ze swojego legowiska. Co mogłabym dzisiaj robić? W pierwszej kolejności pójdę na polowanie. Wyszłam z jaskini i przywitałam się z paroma wilkami. Weszłam do lasu, nie patrząc nawet dokąd idę, upolowałam sobie małego jelonka i się nim posiliłam. Potem usiadłam bezczynnie pod drzewem. I co dalej?, zadźwięczało mi w głowie. No właśnie. I co dalej mogę robić? Nic jakoś nie przychodziło mi do głowy. Westchnęłam ciężko i wstałam. Dawno nie miałam porządnej walki, no chyba, że w snach. Nie było też żadnej wojny, ani żadnych wrogów. Nie żebym za tym tęskniła, ale ponieważ byłam strategiem, nie miałam teraz nic do roboty. Postanowiłam trochę pobiegać, żeby nie wyjść z formy. Pobiegłam przed siebie, uważając by nie wpaść na żadne drzewo. Biegłam dość wolno jak na moje możliwości, ale nie chciałam się przemęczać, więc oszczędzałam siły. Zobaczyłam przed sobą jakiegoś wilka. Był biały i miał długie uszy. Zwolniłam by się przywitać i porozmawiać. Tamten basior też się zatrzymał i na mnie spojrzał, lekko się uśmiechając.
- Witaj! - przywitałam się - Jak Ci na imię?
- Paina - odrzekł przyjaźnie - A tobie?
- Soturi.
Poszliśmy razem przed siebie, gawędząc wesoło. Dowiedziałam się, że Paina należał dawniej do innej watahy, ale podczas wojny jego rodzice zginęli i wataha się rozpadła. Zrobiło mi się przykro, więc opowiedziałam mu swoja historię:
- Wiesz, moja historia jest bardzo podobna do twojej. Ja też miałam kiedyś inną watahę, a właściwie to klan. I też wybuchła wojna i moi rodzice zginęli. A potem klan przestał istnieć. Właściwie to miałam tak samo jak ty.
- Racja! Dokładnie tak samo! Ale zbieg okoliczności. A do jakiego klanu należałaś? W sensie, jak się nazywał twój dawny klan?
- Klan Sokolich Skrzydeł.
Paina gwałtownie się zatrzymał, a jego oddech przyśpieszył. Zadrżał lekko i cofnął się o krok.
- Paina, co jest? - zapytałam
- N-nic naprawdę. P-po prostu, muszę j-już iść.
Odwrócił się na pięcie i szybko odszedł, nawet się nie żegnając. Stałam jak głupia, patrząc za nim. Byłam, oszołomiona i zdziwiona jednocześnie. Dlaczego tak się zachował? Co go ugryzło? Czy powiedziałam coś, co go uraziło? Nie miałam pojęcia.