- Może powinnam ujawnić się tym wilkom? - tak to była naprawdę dziwna myśl. Bo niby co bym miała im powiedzieć? "Cześć! Mieszkałam w waszej rzece i postanowiłam, że się wam ujawnię." Tak, to brzmiało źle. Nagle zobaczyłam jakiegoś wilka pijącego wodę. Natychmiast schowałam się za kamieniem. Taki miałam odruch. Po dwóch latach ukrywania się każdy by tak miał. Obserwowałam dokładnie to, co robił basior. Chyba z kimś rozmawiał, ale nic nie słyszałam. W końcu byłam przecież w wodzie, a oni nie. Basior wzbudził we mnie uczucie, którego wcześniej nie znałam. Chyba się w nim zakochałam... Nie wiem jak to możliwe, bo nawet go nie znałam. Gdy nie widziałam już wilka, powoli popłynęłam w kierunku powierzchni. Wynurzyłam głowę z wody i patrzyłam jak odchodzi. Teraz już miałam powód, by dołączyć do tej watahy. Wyszłam z rzeki. Stanęłam na ziemi. Nie ustałam długo. Zaraz po tym, jak dotknęłam ziemi przewróciłam się. W końcu nie chodziłam od prawie dwóch lat. Kiedyś wychodziłam każdego dnia. Potem coraz rzadziej, aż w końcu przestałam to robić. Podniosłam się, zrobiłam dwa kroki i znów upadłam.
- Dasz radę Laos. Dasz radę. Nie takie rzeczy robiłaś. - próbowałam się zmotywować. Teraz nie było już odwrotu. Musiałam to zrobić. Nie było to dla mnie łatwe, ale walczyłam. Po jakimś czasie już byłam w stanie wolno iść. Trochę utykałam, ale szłam. W oddali zauważyłam białego wilka. Dobrze się składało, bo chciałam kogoś znaleźć. Zbliżałam się w jego, a raczej jej kierunku. Gdy byłam już blisko zawołałam:
- Hejka. Jestem Laos.
- Cześć. Ja jestem Nathing. Tutejsza beta. - wadera nieśmiało się do mnie uśmiechnęła. - Skąd się tu wzięłaś? Nie widziałam cię tu wcześniej.
- Mieszkałam w rzece od dwóch lat. Chyba cię kiedyś widziałam. - próbowałam sobie przypomnieć, ale nie mogłam. - wiesz gdzie mogę znaleźć alfę?
- Idź prosto tą ścieżką... - pokazała łapą. - a znajdziesz ją dość szybko.
- Dziękuję. - zaczęłam iść, ale się przewróciłam. Och, musiałam akurat teraz, przy wilku. Ale mi teraz głupio.
- Coś ci dolega? - spytała Nathing.
- Nie, tylko... dawno nie chodziłam.
Nathing?