14 października 2016

Od Eskandera cd. Cavi

- Eskuś? - skrzywiłem się, słysząc nowe zdrobnienie - Tak masz zamiar mnie teraz nazywać?
Zaśmiała się, a ja po chwili też prychnąłem, rozbawiony.
- Masz w ogóle zamiar zasnąć tej nocy? - zapytałem, chcąc jak najbardziej oddalić się od tematyki jej przeszłości. Nie chciałem, by znów płakała.
- A dlaczego pytasz? - uniosła brew, przenosząc wzrok z ekranu na mnie.
- Oglądnęliśmy dwa horrory, a teraz oglądamy bajkę. Znając życie na jednej się nie skończy.
- Trudno, odeśpimy w dzień - skrzywiła głowę i znów wgapiła się w ekran.
Z głośników zaczęła lecieć muzyka - o ile się nie mylę słynna czołówka z bajki - a wilczyca zaczęła rytmicznie kiwać się na boki.
- Powiedz... Lubisz technologię ludzką?
- Nie widać? - odparła, nie przestając kołysać się na boki
- Niby widać, ale jeszcze nie widziałem tylu ludzkich urządzeń, ile Ty masz w swojej jaskini. Zostały ukradzione ludziom czy stworzone na ich wzór przez jakiegoś wilka?
- Jedne tak, inne nie...
Uniosłem brew, niezbyt zadowolony wymijającą odpowiedzią i już chciałem zadać kolejne pytanie, lecz powstrzymałem się, widząc radośnie nucącą waderę. Westchnąłem i również skupiłem się na ekranie, wygodniej rozciągając się na kanapie.
Po chwili, niezbyt zainteresowany poczynaniami małego Simby, chciałem znów się odezwać, lecz zostałem brutalnie uciszony - mianowicie oberwałem poduszką. Tak więc kolejne kilkadziesiąt minut spędziliśmy w ciszy.
Po chwili, już lekko znużony, spojrzałem na Cavalerię. Okazało się, że wilczyca przegrała walkę ze snem i odpłynęła, opierając łeb na drewnianej etażerce. Omiotłem wzrokiem pomieszczenie w poszukiwaniu koca. Kiedy już go znalazłem, delikatnie przykryłem nim waderę i wyłączyłem telewizor, wciskając jakże magiczny, czerwony przycisk. Jeszcze raz rozglądnąłem się po pomieszczeniu i nie widząc żadnych nieprawidłowości wyślizgnąłem się z jaskini.
Na zewnątrz siąpił chłodny deszcz i wiał dość silny wiatr. Czarne chmurzyska zwiastowały bliskie nadejście burzy - i rzeczywiście, już po chwili na zachodzi dojrzałem cienką smugę światła przecinającą ciemne niebo. Głuchy odgłos usłyszałem kilka sekund później. Ruszyłem przed siebie, a moje futro już po chwili pokryte było małymi kropelkami.
- Eskuś? - usłyszałem kilka metrów za sobą.
Odwróciłem się i zobaczyłem na wpół przytomną Cavalerię, której grzbiet ukryty był pod cienkim, żółtym kocem.
- Nie dasz mi spokojnie wrócić do domu, prawda? - uśmiechnąłem się

Cavi?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template