3 października 2016

Od Hannibala do Nathing

Słońce wdarło się przez dziurę do mojej jaskini. Oślepiły mnie promienie słoneczne, dzięki czemu bardzo szybko wstałem. Postanowiłem dziś trochę potrenować, jednak przed tym muszę się trochę odświeżyć. Poszedłem wolnym krokiem w stronę jeziora. Przedarłem się swoją ścieżką przez krzaki, i już byłem na plaży. Jednak nie byłem jedynym, który w ten zimny dzień postanowił wziąć małą kąpiel. Na pomoście, siedziała doskonale wszystkim znana Beta - Nathing. Odetchnąłem głęboko, i wszedłem na pomost. Wadera natychmiastowo się odwróciła, oby sprawdzić kto zmierza w jej stronę. Uśmiechnąłem się sztucznie i schyliłem się aby zanurzyć łapę w wodzie. Była zimna. Lodowata wręcz. Jednak co to dla mnie, postanowiłem nie zwlekać. Rozpędziłem się, i skoczyłem do wody. Zanurzyłem się cały, ochlapując przy skoku Nathing. 
- Ej! - Krzyknęła i wstała. 
- Przepraszam! Nie chciałem! - Powiedziałem powoli płynąc w stronę pomostu. Zaczepiłem się łapami o deski, i wciągnąłem się na górę. - To w cale nie było zamierzone. 
Wadera położyła uszy po sobie, i ruszyła w stronę centrum. 
- Co ma szanowna pani dziś w planach? - Zapytałem otrzepując się z wody. 
- Znamy się? - Mruknęła wadera odwracając łeb. 
- Jestem Hannibal. - Ukłoniłem się. - A ty jesteś Nathing, beta tej watahy. Nie ma wilka który cię nie zna. 
- Ah, to oczywiste. - Mruknęła ruszając w przód. 
- Ponowię pytanie...- Powiedziałem ruszając za nią. - Co masz w planach? 


Nathing ? 

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template