Wpajano mi to odkąd pamiętam. Było czymś w rodzaju motto 2. WZP. Wytrwać. Zabić. Przetrwać. Żeby przetrwać, trzeba zabić, żeby zabić, trzeba wytrwać dość długo by to zrobić. Rzuciłam się do gardła pierwszemu wilkowi. Usłyszałam satysfakcjonujący chrzęst, gdy zmiażdżyłam w szczękach jego kark. Cichy, zduszony pisk i już było po wszystkim. Zaatakowałam następnego wilka. To była wadera. Bardzo zwinna a przy tym silna wadera. Męczyłam się z nią dłuższą chwilę, aż w końcu złapałam ją za szyję i skręciłam jej kark. Skoczyłam ku następnemu przeciwnikowi. Ale było ich po prostu zbyt dużo! Ciała wilków kłębiły się dookoła mnie, niczym sploty jakiegoś ogromnego węża. A ja już wiedziałam. Wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Wiedziałam, że wrogów było zbyt dużo by ich pokonać. Za każdym razem gdy zabijałam któregoś z wrogów, na jego miejsce pojawiało się 4 kolejnych. Powoli, lecz nieubłaganie, padałam pod naciskiem wrogiej armii. Nie!, krzyknęłam w myślach, Nie, nie, nie! Gdzie się podziała furia?, myślałam rozpaczliwie. Furia nie nadchodziła. Dobrze, skoro już umierać, pomyślałam, to pociągnę za sobą tylu wrogów, ilu zdołam. Podszedł do mnie jakiś basior pozbawiony twarzy. Uśmiechnął się kpiąco. Tak, wiem co sobie myślicie. Jak to, "Uśmiechnął się" ? Przecież nie miał pyska! A jednak. Czasem tak to już bywa, że kompletnie nie zwracasz uwagi na to jak ktoś wygląda. Tak było ze mną, w tamtym momencie. Przecież nie przyglądałam się wyglądowi każdego z wrogów. Dla mnie istniał tylko ten bezczelny uśmiech.
- No, no, no! I kogo my tu mamy? - syknął - A niech mnie! Soturi! Ta wspaniała Soturi! - zerknął na swoich kompanów - Zabić ją.
Wrogie wilki ruszyły do ataku. Nie miałam szans. Ale nie odejdę w taki sposób! Nigdy! Resztkami sił rzuciłam się przed siebie i złapałam uśmiechającego się basiora. Rozdziawił pysk w niemym okrzyku zdumienia i strachu. Poprawiłam chwyt i głębiej wbiłam kły. Poczułam cudowny, słodki smak krwi w przełyku. Tak. Wypełniłam swoją misję. Zabiłam jak najwięcej wrogów. Teraz mogę spokojnie odejść.
Ból w łapie.
Otworzyłam oczy. Leżałam w mojej grocie. Ponadto przednią łapę wpakowałam sobie do pyska i z zapałem gryzłam, aż do krwi.
- No to super - powiedziałam ze złością - Porozgryzałam sobie łapę.
Muszę iść do zielarza, pomyślałam. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Rochele De La Muncho Vente Diam? :)