25 października 2016

Od Laos cd. Paina

Pływałam w oczku wodnym w mojej jaskini, gdy przybył do mnie chudy wilk. Wynurzyłam głowę z wody i się przywitałam:
- Hej, jestem Laos. A ty? - uśmiechnęłam się do basiora, wciąż pozostając w wodzie.
- Paina. Zastałem uzdrowiciela?
- Tak, to ja. - powiedziałam wychodząc z jeziorka. Lekko zachwiałam się na nogach, ale na szczęście się nie przewróciłam. - Więc... jaki problem?
Wilk opowiedział o swoich kłopotach ze słońcem i liniejącym futrem. Zadałam mu parę pytań, obejrzałam dokładnie jego sierść i skórę.
- Liniejesz przez nadmiar słońca. U wilków snów i nocy, a czasem też ciemności jest to normalne. Na szczęście jest na to rada. - rzuciłam się do poszukiwania po szafkach jednej z mikstur mojej roboty. - Aha, jest! - wyjęłam fiolkę z czarnym płynem w środku. - Jeśli będziesz pił po jednej szklance na wieczór, to powinno na jakiś czas pomóc. Niestety zacznie działać dopiero po trzech dniach stosowania. A na razie, możesz nosić to. - założyłam mu czarną pelerynę z kapturem.
- A skąd ten kolor? - powiedział basior, krzywo patrząc się na fiolkę.
- Dodałam jagód. Będzie o wiele lepiej smakowało, a nie zmienia to działania eliksiru. - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Dziękuję. - powiedział. Zauważyłam teraz jego wielki uśmiech.
- Nie ma za co. Gdybyś miał jeszcze jakiś problem, to przychodź śmiało! - pożegnałam się z Painą. Gdy wyszedł zachwiałam się na nogach. Jeszcze tego do koca nie wyćwiczyłam. Teraz nie miałam ochoty męczyć się z chodzeniem, więc wskoczyłam z powrotem do wody. Och, od razu lepiej. Popłynęłam na swoje podwodne łóżko i położyłam się. Wzięłam swój pamiętnik. Przeleciałam po wszystkich kartkach. Dobrze, że znałam to zaklęcie, dzięki któremu nie przemókł. Złapałam za niebieski długopis i zaczęłam pisać:

Dziś miałam swojego pierwszego pacjenta. Nie wiem jak mi poszło, ale basior wydawał się być zadowolony z mojej pomocy. Lubię tę pracę, ale szkoda że wymaga ona chodzenia. Tak tego nienawidzę... Może kiedyś się do tego przekonam, ale jeszcze nie dziś. Na razie daję sobie radę. To na razie tyle, płynę poszukać muszelek do dekoracji mojej jaskini.

Odłożyłam gruby zeszyt i otworzyłam drzwi, łączące moją jaskinię z rzeką. Przepłynęłam przez tunel i byłam już w rzece. Płynęłam sobie dnem. Nie widziałam ani jednej muszli, więc wynurzyłam głowę z wody. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam Painę.

Paina?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template