6 października 2016

Od Cavalerii

Zdumiona delikatnością i świeżością porannego powietrza, cała rozpromieniona szłam przez tereny watahy i uśmiechałam się do wszystkich członków stada. Nowa beta Nathing dyskutowała z naszą alfą. Przyjrzałam się im, ale niczego dziwnego między nimi nie znalazłam. Znalazłam się tuż przy rzece i z niemałym zapałem wskoczyłam do wody. Woda była wręcz idealna. Zaczęłam nurkować, robić fikołajki i łapiąc ryby. Starsze wilki przyglądały mi się jak idiotce. Usłyszałam plusk wody. Hmm... jakiś towarzysz? Czemu nie. Był to Eskander. Uroczy i młody wilk w watasze. Nigdy nie miałam czasu żeby z nim porozmawiać, a tu takie bach i nagle znalazłam się tuż obok niego.
- Cześć Eskander.
- O, hej Cavi! Jak tam?
- W sumie to wszystko ok, ale tak trochu nudno.
Wilk w jednej sekundzie zanurkował i nie wiedziałam gdzie jest. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nogę i wciąga do wody. Przestraszona zrobiłam łyk powietrza i zobaczyłam, że to Eskander. Śmiesznie wyglądał gdy siłą próbował mnie ponieść na same głębiny rzeki. Poczułam nagle, że brakuje mi powietrza. Próbowałam to mu przekazać, ale on tego nie rozumiał. Zemdlałam. Obudziłam się na brzegu rzeki i zobaczyłam Eska stojącego tuż nade mną. Gwałtownie wstałam i odeszłam.
~~~~~~~~~
Wieczorem usłyszałam pukanie do drzwi. Był to Eskander.
- Sorry za tamto...

Eskanderze?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template