– Hej! Ty jesteś Laurentis? – bardziej stwierdziłam niż spytałam i spojrzałam na waderę, która się nieco zdziwiła.
– Tak, a ty to kto? – spytała fioletowo-oka.
– Jestem Victoria Nox Aeris, ale możesz mówić mi Vicky – uśmiechnęłam się przyjaźnie. – Tutejszy odkrywca i przewodnik. Mogę spytać o kilka rzeczy? – Wadera pokiwała twierdząco głową. – Podoba Ci się u nas? Nie musisz odpowiadać. Kilka dni, to pewnie za mało, by stwierdzić…
– Tutaj jest inaczej. Piękne lasy, ciepłe dni… nie to co na północy.
– Jesteś z krainy Wiecznego Lodu? Podobno tam jest pięknie. Lodowe skały, gdzieniegdzie mniejszy lasek, lodowe pustynie i niesamowite jaskinie. To z tamtych stron pochodzą nefryty.
– Co? Jakie nefryty? – spytała wadera, w tym momencie jej mina była watra miliony. Zachowując odrobinę powagi odpowiedziałam.
– To takie kamienie o leczniczych właściwościach. Są podobne do bursztynów, tylko mają minimalnie więcej sposobów użycia i są droższe. Wystarczają za to na dłużej.
Widziałam, ze wadera próbowała zrozumieć to, co do niej powiedziałam, ale nie wyglądało to za dobrze, więc spytałam ją o to, gdzie idzie. Okazuje się, ze nie tylko ja zmierzam nad wybrzeże.
– Może pójdziemy razem? – spytałam z nadzieją. Czekałam chwilę na odpowiedź. W międzyczasie się rozchmurzyło i przestało padać.
– Myślę, że…
Laurentis?
To jak? Zaczynamy przygodę? Mam nadzieję, że się zgodzisz i napiszemy kilka opowiadań. Pozdro! :3