Obudził mnie głos. Dokładnie ludzki krzyk. Otworzyłem powoli oczy i uniosłem głowę, by móc zobaczyć, co się dzieje. Moim oczom ukazały się niewyraźne ludzkie sylwetki. Krzyczeli i podchodzili do każdego okna jakie było w pomieszczeniu. Wstałem wciąż zaspany, ziewnąłem i rozejrzałem się. Dopiero teraz zauważyłem, że moja klatka jest otwarta. Dziwne. Wyszedłem z niej powolnym krokiem i skierowałem się w stronę drzwi. Ludzie byli tak pochłonięci szukaniem czegoś, że nawet nie zauważyli, jak wychodzę. Jacy oni są głupi. Było ciemno, a przez to, że nie miałem jednego oka gorzej widziałem. Idąc korytarzem czasami wpadałem w jakąś półkę. W końcu udało mi się dojść do schodów. Schodzenie z nich nie było zbyt miłe. Raz się potknąłem i już sturlałem się na dół. Upadek był bardzo bolesny. Czułem też, że krew leci z mojej tylnej łapy, jednak się tym nie przejąłem. Wstałem i skierowałem się w stronę zniszczonych drzwi, które prowadziły na dwór. Gdy byłem już poza budynkiem, ujrzałem wilki. Dużo wilków. Biegły w stronę lasu i wyły ze szczęścia. Ja wciąż zaspany szedłem za nimi. Kolejny raz ziewnąłem i spojrzałem za siebie. Z domu wychodzili ludzie. Nie uciekałem. Byłem zbyt zmęczony by to zrobić. Poczułem niemiłe ukłucie w łapie. Nie spojrzałem jednak na nią. Od razu upadłem i znów zasnąłem.
Obudziłem się z wielkim bólem w łapie, przez co od razu jęknąłem. Co oni mi podali?! Chciałem wstać, jednak nie mogłem. Nie mogłem w ogóle się ruszać. Usiłowałem podnieść łeb, jednak nic z tego. Leżałem i nie mogłem nic zrobić, co mnie wkurzyło. Do pokoju wszedł człowiek. Była to kobieta. Podeszła do mnie i wpatrywała się we mnie smutna. Najwyraźniej było jej mnie żal, co mnie zdziwiło. Wpatrywaliśmy się w siebie tak jeszcze kilka minut, aż nie weszli następni. Trzymali w rękach śpiącą, białą waderę. Położyli ją obok mnie i poszli. Zostaliśmy sami. Tylko we dwoje...
Saba? ( ͡° ͜ʖ ͡°)