6 grudnia 2018

Od Saby Quest #4 (Listopadowy Event)

Po nocy spędzonej na cmentarzu i przespanym całym kolejnym dniu, postanowiłam zmienić mój tryb życia. Będę aktywna nocami i ewentualnie porankami, a w gorące dni będę spała w jaskini. Kontynuując, obudziłam się tuż po zachodzie słońca i udałam się na łąkę obok mojego domu. Zjadłam cztery garści owoców leśnych i pobiegłam nad strumyk, który jest na skraju łąki i wpływa do lasu.
Była tam taka OGROMNA trawa, a gdy się po niej skakało, to latało wylatywało mnóstwo świetlików. Było cudownie... a wszystko tylko moje, moje, moje i nikt mi tego nie zabierze ani nie zabroni! Nikt nie wie, że tu jestem. Nikt mnie teraz nie znajdzie i nikt mi nie rozkaże iść do domu!
Skakałam w tej trawie, aż nagle zauważyłam niebieskie światełko...
- Kim jesteś? - zapytałam ciekawa i podeszłam w
kierunku światełka. Nikt nie odpowiedział, ale za to Niebieski płomyczek pojawił mi się przed nosem.
- Jesteś płomykiem... -lekko zaskoczona (w dobrym tego słowa znaczeniu) wpatrywałam się w duszyczkę, która wyglądała, jakby chciała się ze mną pobawić. Latała wkoło mnie, a po chwilce płomyk poleciał na drugą stronę potoku, zatrzymując się co kamień i czekając...
- Mam za tobą iść? - spytałam lekko rozbawiona i skakałam z kamienia na kamień, aby po kilku sekundach znaleźć się obok płomyka. Brykaliśmy między drzewami niczym Tygrysek z Kubusia Puchatka. Świetnie się bawiłam. Po jakiejś godzince dotarliśmy do małego kamienno-kryształowego wzgórza. Wypływało z niego źródełko, a samo wzgórze błyszczało w świetle księżyca niczym gwiazdy. Płomyk podleciał między jakieś większe skały i zniknął w jakimś tunelu. Pobiegłam szybko za nim i znalazłam się w cudownej i bardzo bogato zdobionej jaskini. Miała ona 3 pomieszczenia i korytarz, którym weszliśmy. Każde pomieszczenie było zdobione świecącymi kryształami, różnego rodzaju materiałami i złotymi przedmiotami. W pierwszym z nich znajdowały się pozłacane skrzynie i wyżłobione w ścianie półki ze skórzanymi księgami, butelkami z eliksirami i jakimiś składnikami oraz kilka przyrządów alchemicznych. w rogu było palenisko i kociołki. Naprzeciwko kociołków i po prawej stronie od wejścia do pomieszczenia leżały te kufry, do których z zaciekawieniem podeszłam. Zastanawiałam się, czy otworzyć je, ale przecież ktoś na pewno tu mieszka. Nie można ot, tak zostawić tylu kosztowności!
Płomyk otworzył skrzynię. Były w niej cudowne tkaniny, naszyjniki, jakieś korony, inne biżuterie i jakieś sztylety. Zamknęłam skrzynię i udałam się do kolejnego pomieszczenia. Było ono pełne poduszek, które leżały wzdłuż ścian i jedno duże złocone łoże. Pomieszczenie było utrzymywane w odcieniach fioletu, czerni i złota. W ostatnim pomieszczeniu, które było naprawdę malutkie, bo miało zaledwie 8 metrów długości i 3 szerokości, znajdowały się jakieś stojaki ze zbrojami, plecaki, woreczki z różnymi walutami, bronie i... i cudowny napierśnik. Podeszłam bliżej Napierśnika i podziwiałam jego wykonanie. Był solidny, z wygrawerowanym płomykami. Miał barwę Srebrno złotą, a na samym środku (w centralnym miejscu piersi) znajdował się piękny Ametyst! Wpatrywałam się w kamień. Zauważyłam w nim odbicie płomyka, który...
Który zamienił się w srebrzystego szczeniaka w moim wieku! Odwróciłam się do niego przodem, a on powiedział...
- Kiedyś tu mieszkałem. Teraz to wszystko może być Twoje, ale musisz przyrządzić specjalny eliksir według tego przepisu, a potem zamknąć mnie w Ametyście i wrzucić do jeziora na w centrum terytorium Twojej watahy...
I znowu zamienił się w płomyka, a przede mną pojawiła się kartka z przepisem. Pobiegłam do pomieszczenia pierwszego i zabrałam się za pracę. Zagotowałam wodę i dodawałam składniki...
Dwie łzy bólu, oko traszki, szczypta suszonych alg oraz dwie perły (perły przewożą dusze)
Zamieszałam i przelałam do miseczki. Zamoczyłam w niej ametyst i zawołałam płomyka. Dotknął on kryształ, a później wciągnęło go do środka. Zabrałam go nad jezioro i zrobiłam to, o co prosił. Wrzuciłam go do jeziora.
Zadowolona z siebie wróciłam do mamy i brata, napisałam list, że wszystko u mnie okej i że się wyprowadzam, by nie tęsknili i że ich na pewno odwiedzę, bo mieszkam dalej na terenie Watahy Smoczego Ostrza.
Podpisałam się, zostawiłam karteczkę obok plecaka Zico i wróciłam do jaskini, która była po drugiej stronie strumyka, za wieloma drzewami i znajdowała się w skalno-kryształowym pagórku, który w świetle księżyca błyszczał, jak gwiazdy...

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template