23 grudnia 2018

Od Roki CD Airova

Wzięłam głęboki wdech. Letnie poranki były wyjątkowe. Niewiele się jeszcze wtedy działo, jednak miały w sobie coś magicznego. Pracowałam w godzinach popołudniowych, jednak tego ranka musiałam zacząć wcześniej. Pracowałam właśnie nad eliksirem, dzięki któremu można by stać się niewidzialnym przez jakiś czas. Brakowało mi jednak jednego składnika, by sprawdzić, czy moja receptura zadziała. Był to pyłek leśnych wróżek, odpowiedzialny za czas utrzymania efektu, który dawałby eliksir. Nie mogła to jednak być byle jaka wróżka. Chodziło dokładnie o tą, która pojawiała się wraz z pierwszymi promieniami słońca, gdzieś w okolicach bramy. Ruszyłam więc przed świtem.
W lesie było cicho, jakby wszyscy zamarli. Towarzyszył mi jedynie szelest drzew, poruszanych przez poranny wiatr.
Po drodze spotkałam Airova. Zamieniliśmy ze sobą kilka słów, później zdecydował się potowarzyszyć mi w drodze. Szliśmy tak w milczeniu. Od czasu do czasu spoglądałam na linię horyzontu, kontrolując, czy nie pojawiają się na nim promienie słońca. Musiałam dotrzeć na miejsce przed wschodem, jednak pragnęłam tak bardzo, by żółty blask padł na moją sierść. Za dnia byłam pełna energii, jednak nocą plątały mi się nogi i z trudem utrzymywałam pion. Basior wyraźnie widział, jaki trud sprawia mi ta wędrówka, bo co jakiś czas patrzył się na mnie wymownym spojrzeniem, jakby chciał, żebym wróciła do domu.
- Nie Airov, dam radę. - odpowiedziałam, mimo, że o nic nie zapytał.

Airov?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template