- Gdzieś tu musi być rzeka. - mruknął sam do siebie - W końcu woda w morzu musi się skądś brać...
Z tą myślą poczłapał wolno brzegiem plaży, kołysząc sześcioma ogonami na boki. Miał wrażenie, jakby zaraz miał się przewrócić. Jego łapy uginały się z każdym krokiem, zapadając się w piasku.
Czuł, jak zmieszają się przeróżne zapachy. Słona woda, mewy, trawa, która porosła niektóre wydmy... Nawet piasek miał swój własny, specyficzny zapach. Nicodemowi zdawało się, że niewiele wilków tu przychodzi. Być może dlatego, że ciężko tu o pożywienie, a może z powodu piasku, który przyczepiał się do futra. On jednak lubił to miejsce. Mimo tego, że jego choroba nie pozwalała mu zobaczyć prawdziwej barwy wody, ani piasku, widział piękno w tym miejscu. Było inne, od tych wszystkich, które do tej pory widział. Możliwe, że to właśnie dlatego, postanowił zamieszkać tu, gdy będzie już dorosły.
Szedł powoli, patrząc się przed siebie. Nie myślał o niczym. Po prostu szedł. Zdążył dawno już opuścić plażę, wkraczając tym samym do lasy. W końcu ujrzał wąski strumień, a przy nim ciemnego wilka, wpatrującego się w taflę wody. Podszedł do swojego celu i łapczywie się napił. Ciecz wypełniała go powoli, sprawiając, że czuł niesamowitą ulgę. Potem spojrzał ukradkiem na wilka. Z pewnością było to szczenię. Choć Nicodemowi wydawało się odrobinę wyrośnięte, w dalszym ciągu pachniało jak młode. Nie był w stanie stwierdzić, czym w zapachu różni się dorosły, jednak wyraźnie czuł tę różnicę. Nie wiedzieć czemu, basior zdał się mu niezwykle interesujący.
- Cześć. - powiedział krótko, wbijając wzrok w nieznajomego. Ten jednak nic nie odpowiedział.
Nico zaczął przebierać łapkami, myśląc, co powinien zrobić w zaistniałej sytuacji.
- Cześć. - powtórzył odrobinę głośniej, jednak nie krzycząc. Może szczeniak po prostu nie dosłyszał?
Pelagus?