- Czy nie można się w spokoju wyspać?! - Wstałam i wydarłam się na odrobinkę wyższego basiora
- Eee... Nie?
- Czego chciałeś, bo teraz i tak nie zasnę... - Spojrzałam pytająco na brata, który chwilę się wahał.
- Pójdziesz ze mną do Picallo i Hatsu?
- A ko to? - spytałam z lekką ciekawością i poszłam za bratem, który jeszcze nie udzielił mi odpowiedzi.
***
- Dobra! - powiedziałam z pewnością siebie -Co mam zrobić?
- Spędzisz całą noc na.... -zrobił przerwę, która nieco mnie drażniła -CMENTARZU!
- Co? Przecież teraz są duchy... -Zico się bardzo zdziwił i zaczął dreptać wkoło naszej trójki.
- Bracie... Dziewczynę na cmentarz? Czy to nie za straszne jak dla niej?- Spytał Picallo swojego brata. Potem spojrzał na mnie. Ja dumnie stanęłam przed nimi i powiedziałam:
- Pójdę...- zrobiłam przerwę- ale teraz idę się spakować i idę spać. - po tych słowach powoli odeszłam- a jeśli nie wierzycie, że pójdę i wytrzymam całą noc, to mogę się założyć o moją obrożę! - zawołałam i rzuciłam im wspomniany przedmiot -tylko o nią dbajcie, bo jutro rano do mnie wróci!
Pobiegłam do jaskini i spakowałam kilka garści jagód do mojej torby. Przejrzałam moją księgę i udałam się do wuja po specjalną pelerynę, dzięki której jestem szybsza i praktycznie niewyczuwalna dla duchów. Potem poszłam spać.
***
Zrozumiałam z tego jedynie tyle, że czerwony księżyc i białe duchy są niebezpieczne. Zobaczyłam znowu kolorowe płomyki, które pojawiły się zaraz po zniknięciu czarnych rogatych wilków. Spojrzałam na księżyc... Był taki piękny...
Siedziałam tak bardzo długo, wpatrując się w księżyc, aż zauważyłam, że zaczął zmieniać barwę na czerwoną...
- Zaraz będzie wschód! - zawołałam i powoli zmierzałam w kierunku wyjścia... ale wokoło zaczęły pojawiać się białe duchy. Lekko przyśpieszyłam kroku. Białe postacie zaczęły się do mnie zbliżać. Były coraz bliżej i bliżej, a mi nie przyszło do głowy, by przyśpieszyć... Byłam już tylko kilka metrów od wyjścia, ale się potknęłam i upadłam na ziemię. Odwróciłam się tyłem do wyjścia, a przodem do białych duchów. Nagle błysło mocne białe światło, a dusze, które właśnie miały mnie dotknąć zniknęły. Nastał dzień. Po kilku minutach zauważyłam Hatsu, Piallo i Zico, którzy biegli w moim kierunku. Zico założył mi z powrotem moją obrożę. Towarzysze pogratulowali mi. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy do swoich jaskiń. Czułam się dziwnie... dobrze i źle jednocześnie, ale nie przejmowałam się tym. Poszłam uciąć sobie drzemkę.