6 grudnia 2018

Od Saby Quest #10 (Listopadowy Event)

-Saba wstawaj!- Zawył mi głos brata w uszach. Odwróciłam się na drugi bok i postanowiłam spać dalej, ale Zico się nie poddawał. Zaczął mnie trącić w bok. Ostrzegawczo zawarczałam. Nic. Warczę znowu. Nic.
- Czy nie można się w spokoju wyspać?! - Wstałam i wydarłam się na odrobinkę wyższego basiora
- Eee... Nie?
- Czego chciałeś, bo teraz i tak nie zasnę... - Spojrzałam pytająco na brata, który chwilę się wahał.
- Pójdziesz ze mną do Picallo i Hatsu?
- A ko to? - spytałam z lekką ciekawością i poszłam za bratem, który jeszcze nie udzielił mi odpowiedzi.

***

- To jak? Koś chętny na wyzwanie? - spytał Hatsu. Picallo i Zico się cofnęli, a ja zostałam skazana na jakieś błahe wyzwanie, bo jakie "trudne" zadanie może mi dać roczny szczeniak? Łapanie zająca? Drażnienie starszych wilków? Gwizdnięcie jakiegoś drobiazgu ze sklepu? Phi! Nic nie jest trudne! Wszystko mogę zrobić!
- Dobra! - powiedziałam z pewnością siebie -Co mam zrobić?
- Spędzisz całą noc na.... -zrobił przerwę, która nieco mnie drażniła -CMENTARZU!
- Co? Przecież teraz są duchy... -Zico się bardzo zdziwił i zaczął dreptać wkoło naszej trójki.
- Bracie... Dziewczynę na cmentarz? Czy to nie za straszne jak dla niej?- Spytał Picallo swojego brata. Potem spojrzał na mnie. Ja dumnie stanęłam przed nimi i powiedziałam:
- Pójdę...- zrobiłam przerwę- ale teraz idę się spakować i idę spać. - po tych słowach powoli odeszłam- a jeśli nie wierzycie, że pójdę i wytrzymam całą noc, to mogę się założyć o moją obrożę! - zawołałam i rzuciłam im wspomniany przedmiot -tylko o nią dbajcie, bo jutro rano do mnie wróci!
Pobiegłam do jaskini i spakowałam kilka garści jagód do mojej torby. Przejrzałam moją księgę i udałam się do wuja po specjalną pelerynę, dzięki której jestem szybsza i praktycznie niewyczuwalna dla duchów. Potem poszłam spać.

***

Chodziłam sobie po dość sporym cmentarzu. Tu i tam były jakieś groby, a gdzieniegdzie nawet kilka dusz. Nagle pojawiły się kolorowe płomyki. Zrobiły kilka kręgów wkoło mnie i ruszyły w kierunku jakiegoś małego pagórka. Ostrożnie poszłam za nimi. Ogniki nagle zniknęły, a naprzeciwko mnie pojawiły się czarne wilki z jelenimi rogami. Były niczym cienie. Krążyły wkoło jakiejś mogiły, na której pisało: Cum simplici albo Luna sanguinem animarum, quoniam non possumus venire...
Zrozumiałam z tego jedynie tyle, że czerwony księżyc i białe duchy są niebezpieczne. Zobaczyłam znowu kolorowe płomyki, które pojawiły się zaraz po zniknięciu czarnych rogatych wilków. Spojrzałam na księżyc... Był taki piękny...
Siedziałam tak bardzo długo, wpatrując się w księżyc, aż zauważyłam, że zaczął zmieniać barwę na czerwoną...
- Zaraz będzie wschód! - zawołałam i powoli zmierzałam w kierunku wyjścia... ale wokoło zaczęły pojawiać się białe duchy. Lekko przyśpieszyłam kroku. Białe postacie zaczęły się do mnie zbliżać. Były coraz bliżej i bliżej, a mi nie przyszło do głowy, by przyśpieszyć... Byłam już tylko kilka metrów od wyjścia, ale się potknęłam i upadłam na ziemię. Odwróciłam się tyłem do wyjścia, a przodem do białych duchów. Nagle błysło mocne białe światło, a dusze, które właśnie miały mnie dotknąć zniknęły. Nastał dzień. Po kilku minutach zauważyłam Hatsu, Piallo i Zico, którzy biegli w moim kierunku. Zico założył mi z powrotem moją obrożę. Towarzysze pogratulowali mi. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy do swoich jaskiń. Czułam się dziwnie... dobrze i źle jednocześnie, ale nie przejmowałam się tym. Poszłam uciąć sobie drzemkę.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template