- Tak, wszystko OK. - uśmiechnęła się lekko.
- Jesteś może głodna?
- Nie, właśnie zjadłam. Więc co robimy?
Wykrzywiłem usta w bliżej nieokreślonym grymasie i zmrużyłem brwi. Omiotłem otoczenie wzrokiem - parno, duszno, gorąco. Sama otchłań piekieł nie powstydziłaby się tej temperatury. A mówią, że lato jest piękną porą roku! Owszem, moim żywiołem jest ogień, ale nie zmienia to faktu, że gęste futro lekko utrudnia przetrwanie w czterdziestu stopniach Celsjusza... Moja towarzyszka nie wyglądała na zmęczoną piekielnymi temperaturami, lecz ja wiedziałem swoje.
- Hmm... Może przejdziemy się nad Wodospady Dimrill? - zastukałem pazurami o ziemię i spojrzałem na waderę wyczekująco.
- Dobry pomysł. Ten upał jest wyczerpujący... - wiedziałem. Jej też to przeszkadza.
- To w drogę!
Ruszyliśmy, żywo rozmawiając. Po dość krótkim czasie znaleźliśmy się nad brzegiem rzeki Valar. Szliśmy wzdłuż jej brzegów, aż naszym oczom ukazał się koniec rzeki - Wodospady Dimrill.
- Zamknij oczy. - powiedziałem, uśmiechając się tajemniczo. Uniosła brew, przesyłając mi pytające spojrzenie. - No już, zaufaj mi.
Niepewnie skinęła głową i zamknęła oczy. Zaprowadziłem ją nad brzeg wodospadu i skoczyłem, ciągnąc ją za sobą.
Wadera wrzasnęła, a ja zaśmiałem się, lecąc w dół. Pęd powietrza rozwiewał nam futra, a do oczu napłynęły łzy. Przekręciłem się łbem w dół i, kiedy byłem nad samą wodą, nabrałem powietrza, po czym zanurkowałem. Po chwili wynurzyłem się z wody, nabrałem powietrza i podpłynąłem do wadery, która również zdążyła się wynurzyć.
- Jesteś bardzo zła? - uśmiechnąłem się wesoło i przekręciłem się na plecy.
Ayra?