- Człowieku?! Myślałam, że umrę ;-;
- Ale nie umarłaś?- Spytał Olend z cwaniackim uśmieszkiem.
- No nie wiem, może ślepy jesteś - powiedziałam ciut podirytowana - Ganiasz!- Krzyknęłam i rzuciłam się na oślep przez las. Chłoptaś był niedaleko ode mnie, gdy nagle walnęłam głową w drzewo.
- Cavi, nic Ci nie jest?
- Wszystko gra, tylko łeb mnie boli... - puściłam mu oczko. Zaczęliśmy się rechotać z byle czego. Coś tam gadaliśmy i nagle bęc. ŚMIECH!!! Wiele niższa być od Olenda nie byłam, góra kilka centymetrów. Poprosiłam go o nastawienie ucha.
- PUF! - Krzyknęłam mu do ucha...
- Co Ty do ch*ja robisz?! To bolało!
- Jezu, spokojnie, dzieczko ;3
- Jestem starszy, dziecko... - no i dobry humor dzieciaczka minął. Odbiegł rozgniewany...
Oluś???