- Rozumiem Cavii, mocno się wkurzyłaś, co?
- Mam z nim problemy od szczeniaka, mam już go dosyć. Nie mogę go zabić, czuję się jakby to był właśnie mój ojciec. Wiem, możesz uważać, że jestem dziwna. Ale taka niestety już jestem...
- Eee tam, lubię dziwne wilki - zaśmiała się mimo woli. - Jak Ci tutaj w naszej watasze? - zapytała.
- Dobrze, wszyscy mnie akceptują... Może nawet się zakochałam?
- Uuu... w kim? - Spytała, w końcu znalazłam wilka, który jest chociaż trochę do mnie podobny.
- Sheedan... ale to chyba... do końca tego nie wiem - wydukałam.
- Kiedy ślub, kiedy? Kiedy? - Zaśmiałam się i zaczęłam mieć pierwsze objawy głupawki.
- Co? Jaki ślub?
- Zero, a szczeniaki? - Wygubiłam się, zaczęłam rechotać jak nigdy dotąd. Sama Taravia również zaczęła się śmiać.
- Nie wiem, wszystko do ustalenia! - Zarechotała.
- Takiej to dobrze - pomyślałam...
Taravia?