- Stop! Przestańcie natychmiast! - krzyknęłam głośno.X się spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, a czarny wilk spojrzał na mnie z ciekawością.
- No proszę, proszę, dalej taka odważna i niezależna. - rzekł niskim i strasznym głosem.
- Byłam i taka zostanę, Shazan. - odpowiedziałam dumnie czarnemu wilkowi. Shazan spojrzał na mnie, być może zdziwiło go to, że wciąż go pamiętam, a jego wilki - a raczej lisy - nie wiedziały co powiedzieć.
- Ty... Ty go znasz? - rzekł zdziwiony X. Miał prawo nie wiedzieć, bo praktycznie nikt o tym nie wiedział. Spojrzałam na X'a i potwierdzająco kiwnęłam głową.
- Ayra, chyba czas już wrócić do domu? - rzekł Shazan, próbując przy tym dodać swój straszny uśmiech. Lisy zaczęły chichoać.
- Wracajmy - powiedziałam do X'a, odwracając się od Shazana i jego towarzyszy. X kiwnął głową i ruszyliśmy w stronę watahy.
- Jeszcze wrócisz, zobaczysz! - krzyknął Shazan. Udawałam, że tego nie słyszę, ale po chwili X się zapytał.
- Kto to był? Skąd ich znasz? - pytał pełen niepewności i ciekawości.
- Ten wilk to Shazan, a te dwa mniejsze to lisy... o ile pamiętam to był Droke i Sheyl. Zwróciłam głowę w stronę nieba. Najlepiej to teraz bym poleciała, jak ptak, daleko, żeby od tego wszystkiego uciec...
X?