Ziewnęłam, przeciągając się leniwie. Otworzyłam zaspane oczy i przetarłam je łapą, powoli odzyskując ostrość widzenia. Wychyliłam łeb z jaskini, napotykając ostrą ulewę, przez co wydobyłam z siebie cichy pomruk. Orzeźwiający deszcz o poranku może i by mi się spodobał, ale po niecałej godzinie snu nie miałam najmniejszej ochoty lawirować pomiędzy zimnymi kroplami deszczu. Spojrzałam w kąt, gdzie leżały księgi, których wczoraj używałam. Porozrzucane po jaskini pojedyncze kartki i puste fiolki stwarzały dość nieprzyjemną atmosferę, zwłaszcza, że jestem alfą i powinnam świecić przykładem. Mimo wszystko jestem z siebie dumna, bo opanowałam zaawansowane zaklęcie, które notabene przydałoby się poćwiczyć. Tak więc wstałam, poukładałam księgi i pozbierałam kartki, a puste fiolki odłożyłam na swoje miejsce. Po kilku minutach jaskinia była całkiem przyjemna dla oka, a ja zadowolona. Zjadłam ostatniego królika, którego upolowała dla mnie Omega, po czym żwawym krokiem ruszyłam w stronę Źródeł Isildur. Wilki nie zwykły się tam zapuszczać na dłużej, więc miałam spokój. Deszcze nie będzie mi tam doskwierał, bo wysoka temperatura lawy sprawia, że deszcz paruje kilka metrów nad ziemią. Po treningu będę miała również okazję do zebrania kilku próbek lawy do specjalnych fiolek.
Kiedy dobiegłam na miejsce, cała mokra, poczułam znajomy, świeży zapach. Wadera była tu zaledwie kilka minut temu i zapewne nadal gdzieś tu się kręci.
- Taraaaviaaa! -
wiedziałam. - Taraaaviaaa!
- Tak? - zapytałam, siląc się na uśmiech.
Omega podbiegła do mnie z szerokim uśmiechem, lecz zaraz speszyła się lekko.
- Coś się stało? - zapytałam, może trochę zbyt ostrym tonem, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę.
- Umm... Wiesz, bo ja...
Zmrużyłam brwi.
- Ja...
- Omega, spieszy mi się. - mruknęłam najmilej jak umiałam.
Najwyraźniej mój sztuczny ton i sztuczny uśmiech nie zachęciły wadery, bo tylko spuściła wzrok, przeprosiła i zaczęła pospiesznie odchodzić.
Westchnęłam i kątem oka spojrzałam jeszcze na Źródła Isildur, które miały stanowić moje miejsce treningowe. Mruknęłam parę słów pod nosem i pobiegłam za Omegą, po chwili zagradzając jej drogę.
- Przepraszam Cię. Po prostu wstałam dzisiaj lewą łapą. To jak, o co chodziło?
Omega? :)