- Tak więc... - mruknęłam, nie do końca pewno, co powiedzieć. Pamiętaj Taravio, graj dobrą alfę... - Nie martw się zniszczeniami. Ja się tym zajmę. Ale... Wszystko w porządku? - zapytałam, podchodząc bliżej.
Wadera, zdezorientowana, odsunęła się ode mnie, zaciskając zęby. Przyglądałam się jej w milczeniu, nie chcąc powiedzieć nic, co by ją zraniło. Musiała wszystko dobrze przemyśleć.
Spojrzałam w górę. Słońce schowało się za szarymi chmurami, ograniczając ziemi dostęp do ciepłych promieni słonecznych. Gdzieś w oddali szalała burza, ale nad nami było względnie spokojnie. Westchnęłam, po raz kolejny przyglądając się zniszczonej okolicy.
- Pomogę. - szepnęła, nadal spięta.
- Mówiłam, że nie trzeba. - wymusiłam lekki uśmiech - Odpocznij, to zajmie mi tylko chwilę.
Skinęła łbem, a ja zabrałam się do pracy. Podeszłam kilka kroków bliżej, skupiając swoją uwagę na szarych chmurach. Co prawda Czarna Magia służy raczej do niszczenia, kiedy dobrze się nią zagospodaruje, jest całkiem pomocna w odbudowie. Wypowiedziałam kilka słów pod nosem, a pierwsze krople deszczu spadły na ziemię. Deszcz wezbrał na sile, gasząc płomienie. Kilka kolejnych słów wystarczyło, aby deszcz ustał. Wbiłam pazury w ziemię, a połamane konary drzew zostały zepchnięte, torując drogę. Dzięki swoim umiejętnościom polegającym na żywiole materii odbudowałam resztę zniszczeń. Kątem oka spojrzałam na Cavalerię, która przyglądała mi się bacznie.
- No, gotowe. Jak się czujesz? - zapytałam, starając się uśmiechnąć.
- Dobrze. Dziękuję. - skinęłam łbem na jej słowa.
- Jeśli chcesz, mogę Ci pomóc. Znam się na opętaniach i tego typu rzeczach. Mogę go usunąć, bądź pomóc Ci na nim zapanować. W końcu jestem Czarnym Magiem. - zaproponowałam, spoglądając waderze w oczy.
Cavaleria?